Strona głównaMagazyn"Szczęść Boże" w Brukseli. Grzegorz Braun: UE musi zostać zniszczona, bo inaczej...

„Szczęść Boże” w Brukseli. Grzegorz Braun: UE musi zostać zniszczona, bo inaczej nas zniszczy

-

- Reklama -

Jesteśmy ponad miesiąc po wyborach europejskich. Wyniki wyborów w całej Europie, szczególnie we Francji i w Niemczech, wywołały spore zamieszanie społeczne. Jaki jest wstępny plan działania nowego składu Parlamentu Europejskiego? Z Grzegorzem Braunem – rekordzistą wyniku Konfederacji, który otrzymał 114 771 głosów, co zagwarantowało mu mandat europosła – rozmawia redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer: – Naszym dzisiejszym gościem jest poseł, europoseł już w tej chwili – Grzegorz Braun. Witam!

- Reklama -

Grzegorz Braun: – Kłaniam się, Szczęść Boże! Z zastrzeżeniem – nie mówmy europoseł, bo mógłby ktoś postronny z tego wnioskować, że ja reprezentuję Eurokołchoz wobec Polaków. A ja chciałbym odwrotnie – reprezentować moich Rodaków wobec Eurokołchozu, więc proponuję „polski poseł do Europarlamentu”.

Już byłeś w Brukseli? (rozmowa przeprowadzona przed pierwszym posiedzeniem Parlamentu Europejskiego – red.)

Byłem, zalogowałem się do systemu, bo to jest wymagane. Delikwent musi się osobiście stawić i objawić, żeby było jasne, że jest to postać realnie istniejąca, a nie wytwór sztucznej inteligencji, nie wiadomo czyjej. Więc zalogowałem się do systemu i układam swoje skromne kadry, staram się przygotować do tej orki na ugorze, która zacznie się formalnie 15 – 16 lipca. W sierpniu już będziemy pokazywali przedpremierowo mój film o Gietrzwałdzie. Tymczasem od 15 lipca po południu do 16 lipca zgromadzenie plenarne i inauguracyjne, na którym będą się mijać posłowie poprzedniej kadencji z tymi rozpoczynającymi kolejną kadencję. W związku z tym jest duży tłok na liniach i w bazie hotelowej. Wielkim biznesem i przemytem jest przemieszczanie się posłów wraz z personelem oraz całego legionu urzędników brukselskich z Brukseli do Strasburga i z powrotem. Tam przewozi się taczkami i tirami różne dokumenty oraz projekty. W związku z tym ludzie mający w tym czasie pokoje do wynajęcia przeżywają tam istne eldorado. Cała Unia Europejska jest mechanizmem korumpującym elity krajowe. To zawsze było jasne i oczywiste – nie trzeba tam jechać, żeby się zorientować.

Czujesz się troszeczkę skorumpowany?

Ja już jestem ostro skorumpowany. Jestem zalogowany i dowiaduję się, jakie drobne przyjemności życia są oferowane posłom do Europarlamentu. Tam rzeczywiście można pojechać i zniknąć z horyzontu. Badać stan demokracji w Azji i Afryce Środkowej i przez pięć lat prowadzić życie jak w Madrycie! Ja się akurat tam nie wybieram, bo dla mnie tu jest akcja, dla mnie tu jest ciekawie. 

Jakie są plany dotyczące udziałów frakcyjnych? Interia przedstawiła Cię jako gorącego kartofla, posługując się anonimowymi źródłami z Konfederacji, które nieuprzejmie się wypowiadały, że przez Ciebie nic się nie da…

Jestem używany jako straszny człowiek, służący do straszenia grzecznych czytelników „Gazety Wyborczej” i „Gazety Polskiej” w różnych ich mutacjach. I tak jest w istocie – ja niegodny zasłużyłem sobie na szereg takich publikacji, nawet jeszcze palcem nie kiwnąwszy i ust nie otworzywszy na forum eurokołchozowym. Brawo, my! Dziękuję wszystkim moim wyborcom, dziękuję wszystkim sympatykom i działaczom. Najuprzejmiej dziękuję! Najlepszy wynik spośród wszystkich wyników Konfederacji, zrobiony w okręgu Małopolska – Świętokrzyskie, dzięki działaczom, głównie Konfederacji Korony Polskiej. Zrobiliśmy ten wynik, mając czasu antenowego w mediach głównego ścieku 0 minut i 0 sekund. Kompletnie beztlenowo, ale jednak jest rekord. Bardzo dziękuję! Wstępny szacunek wykazuje, że w tym czasie podpisałem między 4 a 5 tysięcy gaśnic…

Czyli przyczyniłeś się do lekkiego wzrostu bezpieczeństwa?

Ja w ogóle się przyczyniam do tego. Eksperci do spraw polityki i geopolityki przyznają, że moje pozytywne notowania w krajach egzotycznych wpływają korzystnie na stan bezpieczeństwa narodowego, ponieważ moja renoma rzekomo obniża zagrożenie terrorystyczne.

To może powinieneś zgłosić się do władz Unii Europejskiej i zaproponować się jako Ambasador UE dla Bliskiego Wschodu?

Jest to jakaś koncepcja, ale ponieważ ja osobiście jestem posądzany o stronniczość, to powierzam Szanownej Redakcji misję negocjowania tego…

Nas nie wpuszczą, bo nie mamy tych karteczek…

Ale ja zapraszam! Szanowni Państwo, mogę zapraszać Szanowną Redakcję do Brukseli. Korzystajmy – mówię serio – z tego mojego mandaciku, na ile to tylko możliwe. Korzystajmy w celach komunikacyjnych. Różne rzeczy można zakomunikować w Brukseli z mniejszym lub większym rezonansem, lepiej niż z Warszawy.

Czyli na razie nic nie powiesz ciekawego na temat tych frakcji?

Już mówię – fakt jest taki, że wszyscy czekali na wybory we Francji i w Anglii. Pani Le Pen chciała cieszyć się nieposzlakowaną opinią, więc Francuzi przynajmniej do czasu wyborów woleli nie zadawać się z ludźmi nominowanymi przez media mainstreamowe na faszystów. W związku z tym podali czarną polewkę nie tylko Konfederacji, ale także i naszym kolegom z AfD. Alternatywa dla Niemiec została rozgłośnie wyproszona z frakcji Tożsamość i Demokracja.

Mimo że poświęciła jednego swojego zawodnika.

Mimo że został wypchnięty za burtę kandydat wiodący na liście krajowej AfD. Pan Krah został wystawiony poza nawias, ale – jak słyszę – ta decyzja nie zyskała uznania samej partii i wyborców. Generalnie zanosi się na to, że może się powiększyć liczba grup w Europarlamencie. Te grupy to odpowiedniki naszych sejmowych klubów, tylko że tam grupy są międzynarodowe. Na tym polega ten mechanizm korumpujący, zmiękczający kontury państw europejskich w Eurokołchozie, więc może powstać więcej takich grup. Niemcy wyproszeni z grupy ID publicznie rozważają i praktycznie szykują stworzenie własnej grupy. Jak już wiemy, premier Orbán związał się z francuskim Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen oraz holenderskimi nacjonalistami. Ciekawe, czy rzeczywiście europejska prawica zostanie rozparcelowana, czy wiele się zdarzy i zmieni po to, aby wszystko zostało po staremu. Ja w każdym razie temu wszystkiemu się z zainteresowaniem przypatruję. Jestem na bieżąco, ale – nie przeceniając swojej jednostki – nie mogę liczyć na to, że zaważę na decyzjach przywódców państw europejskich. Spokojnie zaczekam, wyciągnę wnioski i ustosunkuję się do tego, co będzie wynikiem tych przeszeregowań. To już niedługo, pierwsze posiedzenie Parlamentu odbędzie się w połowie lipca.

Zapisałeś się już do wygłoszenia „Szczęść Boże” na przywitanie?

Jeszcze nie ma mowy o tym, ale w swoim czasie coś powiem…

Bo będziesz skazany, jak Janusz Korwin–Mikke, na jednominutowe wystąpienia.

Tam w ogóle nie ma mowy o przewlekłych wystąpieniach. Parlament Europejski jest naprawdę w 90 procentach fasadową instytucją. 10 procent to istotna decyzja, czyli głosowanie w sprawie przedłużenia kontraktu dla Ursuli von der Leyen, co ma nastąpić na pierwszym posiedzeniu. Poza tym ma funkcję czysto doradczą, propagandową.

Ale przecież tworzy teraz też własne unijne ustawy.

Dlatego nikt nie powinien czuć się bezpiecznie i spać spokojnie. Parlament Europejski obraduje i tak. Unia Europejska musi zostać zniszczona, bo inaczej nas zniszczy.

Wróćmy na nasze podwórko. Byłeś zwolennikiem zupełnie szerokiej formuły wyboru kandydatów w Konfederacji, podczas której każdy mógł się zgłosić do startu, prawda?

Konfederacja ma dorobek pięciu i pół lat działania. To już sezon tak naprawdę siódmy, bo pierwszy jej sezon to była faza prenatalna w latach 2018-2019. Teraz mamy sezon siódmy, przed którym też działy się różne nieprzewidywane rzeczy. Układ sił, który pojawił się w Konfederacji, nie był przez nikogo przewidziany, a na pewno nie był przez wszystkich pożądany. Mając na uwadze ten pięcioletni dorobek, trzeba by pomyśleć o tym, żeby to było poważne, więc być może prawybory powinny mieć jakiś system eliminacji, na przykład dwustopniowy.

To chyba jednak zbyt skomplikowane. W Stanach jest bardzo prosty system – każdy może wystartować w prawyborach. To jest sumowane, więc przykładowo 0,5 proc. otrzymane 3 razy traci sens.

To popieram i nazywam to systemem dwustopniowym. Następuje jakaś eliminacja i to bardzo mi się podoba. Bardzo chciałbym przyczynić się do uruchomienia takiego mechanizmu.

W Stanach Zjednoczonych, aby to miało dobrą dramaturgię, jest to rozciągnięte na rok. W przeciągu miesiąca nie ma tej dramaturgii i nie ma konkurencji. Nie ma wtedy nawet czasu przygotować się do tego, aby uratować się czy jeszcze bardziej stłamsić konkurencję. Poza tym nie ma czasu dla komentarzy. Po każdych prawyborach jest co najmniej tydzień czy dwa. Media mogą się tym zająć.

To mi się podoba, to popieram.

Ale czy takie plany są?

Szanowni Państwo, moja wola nie jest dla wszystkich rozkazem, więc to, co mi się podoba, nie zawsze zyskuje poklask i cieszy się zainteresowaniem wszystkich członków Rady Liderów Konfederacji, więc zobaczymy.

Wyobrażasz sobie start ludzi również spoza struktury?

Oczywiście, tak było nawet już w latach 2019-2020, gdy wiele osób niemających legitymacji partyjnych w kieszeni brało udział w naszych prawyborach.

Zobaczymy, jak plany tego typu się zakończą. Czy zrealizują się w formie szerokiej i spektakularnej akcji, bo to miałoby swoją nośność. Dziękuję za rozmowę!

Najnowsze