Według wyliczeń Instytutu Ekonomii Molinari (IEM), francuski pracownik, aby zarobić 100 euro, musi zapłacić państwu w formie rozmaitych podatków i składek 118 euro. To „rekord” nie tylko Europy.
Dopiero od 17 lipca Francuzi wkroczyli symbolicznie w datę „wolności podatkowej” i mogą teraz zarabiać na siebie. Do tej pory pracowali i opłacali wydatki budżetowe państwa służące finansowaniu usług publicznych i świadczeń zbiorowych oraz utrzymywania administracji.
Media zwracają uwagę, że 17 lipca o blisko daty 14, kiedy to Francja obchodzi swoje święto narodowe i trochę nie wiadomo, czy święto wolności nie powinno być obchodzone w tym roku 3 dni później….
„Ciężkie dziedzictwo fiskalne” to jednak także spadek rewolucji i utworzenia Republiki. 17 lipca to data symboliczna i dotyczy pracownika samotnego, bez dzieci, zarabiającego przeciętne wynagrodzenie. Musi do tego dnia pracować, aby opłacić wszystkie składki pracownicze i opłaty pracodawcy, podatki, VAT, itp.
„Ta data symbolicznie wyznacza dzień, w którym pracownicy mogą robić ze swoimi pieniędzmi, co chcą” – podsumowuje dyrektor generalny Instytutu Molinari Nicolas Marques. Warto doda, że Francja pozostaje „europejskim mistrzem” obowiązkowych podatków od przedsiębiorstw.
Źródło: Le Figaro