Władze Panamy zamknęły przejścia graniczne używane przez migrantów wędrujących na północ z terytorium Kolumbii. 10 lipca Panama potwierdziła zamknięcie niektórych przejść granicznych w dżungli Darièn (na południowym wschodzie), z których korzystają przede wszystkim migranci przybywający z Kolumbii.
Oficjalny powód to troska o bezpieczeństwo uchodźców na „niegościnnym” obszarze, na którym dodatkowo działają grupy przestępcze. Władze kolumbijskie skrytykowały ten krok Panamy, używając m.in. retoryki o „łamaniu podstawowych praw migrantów”.
Jest to trasa wyjściowa w ich podróżach do Stanów Zjednoczonych. Nowy prezydent Panamy José Raúl Mulino, obiecał zamknięcie przejścia Darièn i wydalanie nielegalnych migrantów na mocy porozumienia osiągniętego 1 lipca ze Stanami Zjednoczonymi.
USA mają finansować całą operację, która ma konsekwencji ograniczyć napływ migrantów na granicę Meksyku ze Stanami Zjednoczonymi. Temat nielegalnej imigracji napędza m.in. kampanię Donalda Trumpa i osłabia notowania prezydenta Joe Bidena.
Chodzi to o tzw. „przejścia humanitarne”, skąd imigranci są przewożeni Lajas Blancas w Panamie, gdzie zajmuje się nimi m.in. Międzynarodowy Czerwony Krzyż, Panamski Czerwony Krzyż, UNICEF i itp. Później ruszają dalej na północ.
Oficjalnie zamknięcie nielegalnych przejść to troska o bezpieczeństwo migrantów w dżungli. Tutaj pojawiły się grupy przestępcze, które ich rabują, gwałcą, a nawet mordują. Tylko w 2023 r. przez panamską dżunglę przeszło ponad 520 000 migrantów. W tym roku doliczono się na tym szlaku około 200 000 osób, głównie Wenezuelczyków.
Zawarte w lipcu porozumienie między Panamą a Stanami Zjednoczonymi przewiduje wkład Waszyngtonu w wysokości sześciu milionów dolarów na finansowanie „repatriacji migrantów”. USA wysłały także do Darièn funkcjonariuszy jednostki specjalizującej się w walce z „handlem ludźmi”.
Źródło: Le Figaro