Strona głównaWiadomościŚwiatTrump w ofensywie, Biden szuka ratunku w tradycyjnym lewicowym temacie

Trump w ofensywie, Biden szuka ratunku w tradycyjnym lewicowym temacie

-

- Reklama -

Kandydat Republikanów, pomimo problemów prawnych, jest w wyraźniej ofensywie przed wyborami w USA. W jego zwycięstwo uwierzono chyba nawet w Europie. Donald Trump punktuje podczas kolejnych spotkań z wyborcami, zwłaszcza tematem powstrzymania imigracji i odbudowy gospodarki, czy też krytyką „zielonego ładu”.

W odpowiedzi obóz Bidena chce uczynić „prawo do aborcji” głównym tematem kampanii przed wyborami prezydenckimi i obecny prezydent mówi, że to „Trump jest jedynym odpowiedzialnym za ten koszmar kobiet”.

Dwa lata po decyzji amerykańskiego Sądu Najwyższego o uchyleniu prawa do aborcji na szczeblu federalnym Joe Biden wspiera zabijanie dzieci poczętych i uważa, że pozwoli mu to pozostać w Białym Domu.

Przypomnijmy, że dwa lata temu, 24 czerwca, amerykański Sąd Najwyższy ponownie rozpatrzył decyzję z 1973 r. w sprawie Roe przeciwko Wade narzucającą aborcję na szczeblu federalnym. Sędziowie uznali, że każdy stan może tu decydować sam, co Demokraci uznali za zamach na „prawa kobiet”.

Teraz cały przemysł aborcyjny wspiera kampanię Bidena. Jego obóz wyemitował klip wyborczy z niejaką Kaitlyn, która siedzi na sofie i przed kamerą opowiada, że ​​w Luizjanie „odmówiono jej opieki z powodu poronienia w jedenastym tygodniu ciąży”. Dalej oskarża o to… Trumpa.

Tymczasem zaledwie siedemnaście stanów od dwóch lat ogranicza lub częściowo zakazuje aborcji i są to stany konserwatywne, w których i tak wygra Trump. Kampania proaborcyjna ma nastraszyć część wyborców stanach „wahających się”. „Trump ponosi wyłączną odpowiedzialność za ten koszmar” – napisał Biden w oświadczeniu, mając na myśli ochronę życia poczętego, co jak na „katolika” brzmi niemal perwersyjnie.

W tej sprawie jednak to wiceprezydent Kamala Harris jest na „pierwszej linii frontu”. 24 czerwca udała się do Maryland i Arizony, gdzie agitowała na rzecz „prawa” do zabijania nienarodzonych. W swojej nowomowie stwierdziła, że „Każdy człowiek, niezależnie od płci, powinien zrozumieć, że chociaż jedną wolność, tak podstawową jak prawo do decydowania o własnym ciele, można odebrać, a wtedy wolności innych mogą być zagrożone”.

Donald Trump nie chce tu specjalnie dyskutować i podkreśla, że decyzja w sprawie aborcji należy do każdego stanu, co jest przecież rodzajem decentralizacji władzy i przywróceniem zasad demokracji na niższy i bardziej bezpośredni szczebel. Prawdopodobnie jednak temat aborcji znajdzie się w menu pierwszej debaty obydwu kandydatów na prezydenta już w najbliższy czwartkowy wieczór.

Źródło: France Info

Najnowsze