Poza zgodą na przyjęcie ukraińskich dzieci do szkół, spadek przychylności wobec sąsiadów zza wschodniej granicy objął wszystkie sfery życia – wynika z najnowszego badania „Społeczna percepcja uchodźców z Ukrainy, migrantów oraz działań podejmowanych przez polskie oraz ukraińskie państwo” opisanego we wtorkowej „Rzeczpospolitej”.
Gazeta zwróciła uwagę, że według badania przeprowadzonego pod kierownictwem dr. Roberta Staniszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego i Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie, „topnieje pozytywne nastawienie Polaków do okazywanej im pomocy i do nich samych”.
„To, co nas naprawdę zaskoczyło w tym badaniu, to znaczący spadek we wszystkich kwestiach, poza szkołą dla dzieci z Ukrainy, który jest niezmiennie wysoki. Możliwość chodzenia do szkoły popiera 82 proc. badanych” – powiedział „Rz” dr Staniszewski.
Jednocześnie badani są przeciw ukraińskiej podstawie programowej. Na pytanie „Jakiej podstawy programowej powinny uczyć się dzieci uchodźców z Ukrainy, które są przyjmowane do polskich szkół?” połowa uznała, że polskiej, 40 proc. opowiedziało się za nową – opartą na ustaleniach pomiędzy Polską a Ukrainą.
Wyjaśniono, że grupa negatywnie nastawionych do ukraińskich uchodźców wojennych rośnie ze względu na – wskazywaną przez ankietowanych – „postawę roszczeniową” Ukraińców.
„Z badania wynika poza tym, że coraz więcej osób widzi różnice między narodami” – podkreślił w „Rz” dr Staniszewski. Po raz pierwszy w tym badaniu respondenci wskazali na „wschodnią mentalność, sowiecką kulturę”, która ujawnia się „w braku dbałości o dobro wspólne”.
Zmalała grupa osób przekonanych o konieczności niesienia pomocy Ukrainie. „Już tylko 31 proc. badanych przez dr. Staniszewskiego uważa, że Polska powinna zdecydowanie pomagać Ukrainie (w styczniu 2023 r. myślało tak 62 proc. Polaków), a „raczej pomagać” – 43 proc. Do 19 proc. wzrosła grupa osób, które są przeciwne pomocy. Aż 72 proc. badanych uważa, że mimo wojny z Rosją, Polska powinna przede wszystkim dbać o własne interesy (przeciwny pogląd wyraża w sumie 15 proc.) – chodzi tutaj głównie o eksport żywności” – czytamy w „Rz”.