Strona głównaWiadomościPolskaPrzyczyny pożaru na Marywilskiej. Ekspert mówi wprost: "Nie ma przypadku, aby zapaliło...

Przyczyny pożaru na Marywilskiej. Ekspert mówi wprost: „Nie ma przypadku, aby zapaliło się w…”

-

- Reklama -

W niedzielę doszło do jednego z największych pożarów w ostatnich dziesięcioleciach. Spłonęła hala targowa Marywilska 44 w Warszawie. Eksperci i dziennikarze próbują poznać przyczynę tragedii.

W poniedziałek 13 maja zakończyło się dogaszanie pożaru, który rozpoczął się w niedzielę nad ranem. W wyniku tego zdarzenia spłonęło około 80 proc. hali targowej Marywilska 44, w której znajdowało się ok. 1 400 stoisk. Jak nieoficjalnie podaje Radio ZET, przyczyna pożaru może do końca pozostać nieznana. Wszystko z powodu rozmiarów pożaru oraz tego, że ogień trawił wiele miejsc jednocześnie.

W poniedziałek przed południem na miejscu wciąż pracowali strażacy, przez co policja nie mogła rozpocząć oględzin pogorzeliska. Z uzyskanych nieoficjalnie przez reportera Radia ZET Jana Kielaka informacji wynika, że zabezpieczanie spalonej hali Centrum Handlowego Marywilska 44 może potrwać nawet do wtorku. Jej konstrukcja wisi bowiem na włosku, a ściany grożą zawaleniem.

– Śledztwo w sprawie trwa. Pozostałe czynności polegające na przesłuchaniu świadków oraz innych różnych grup były prowadzone już w niedzielę i są kontynuowane – mówił Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji. Policja nie wyklucza, że mogło dojść do podpalenia.

„Nieoficjalnie- Straż Pożarna: Przyczyna pożaru na Marywilskiej ze względu na jego rozmiar może zostać nieustalona” – przekazał na portalu X dziennikarz Radia ZET Michał Dzienyński.

„Prosimy wszystkie osoby pokrzywdzone w wyniku pożaru w CH Marywilska 44 o zgłaszanie się do najbliższych jednostek policji na terenie garnizonu warszawskiego. Prosimy także, o przekazywanie nam wszystkich istotnych informacji mogących pomóc w wyjaśnieniu przyczyn pożaru” – zaapelowała z kolei stołeczna Policja.

W rozmowie z portalem gazeta.pl biegły sądowy z zakresu pożarnictwa Jarosław Dąbrowski wskazał, że „w przypadku pożaru przy ulicy Marywilskiej w Warszawie na 95 proc. musiało być kilka źródeł ognia”.

– „Normalny” pożar występuje w jednym miejscu. Nie ma przypadku, aby zapaliło się w kilku miejscach. Z taką intensywnością nawet plastiki się nie palą. Według mnie do zainicjowania ognia mogła być użyta benzyna czy rozpuszczalnik, ale to moje teoretyczne przypuszczenia – mówił. Biegły zastrzegał, że informacje o pożarze czerpał tylko z mediów.

W pożarze nikt nie zginął ani nie został ranny. Kupcy stracili natomiast miejsce pracy i towar. Starty są ogromne. Większość handlarzy na Marywilskiej to Wietnamczycy. Rzecznik Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce Karol Hoang wskazał, że według szacunków dwie trzecie z ok. 1 400 pawilonów prowadzili właśnie członkowie wietnamskiej społeczności.

– Dominują firmy rodzinne, w jednym takim pawilonie pracowało po kilka osób, a w punktach usługowych nawet do 10 osób. Samych osób pracujących, które ucierpiały przez pożar, jest więc plus minus dwa tysiące. Podkreślamy oczywiście, że w pożarze ucierpieli Wietnamczycy, Polacy, jak i inne narodowości, toteż skala problemu jest większa – zaznaczył Hoang.

Z ustaleń Radia ZET wynika, że zarządca Marywilskiej 44 obiecał, że obiekt zostanie odbudowany. To jednak będzie trwało długie miesiące.

Najnowsze