Od 2016 r. Unia Europejska przekazała Turcji 6 mld euro. Unijne pieniądze miały pomóc uchodźcom w edukacji, znalezieniu pracy, działalności gospodarczej, odciążyć zmagający się z napływem przyjezdnych kraj. Lecz nie wiadomo do końca, na co zostały wydane – wynika z raportu unijnych audytorów.
Połowa unijnych środków pochodziła z budżetu UE, a połowa od państw członkowskich; zostały przekazane w specjalnej pomocy humanitarnej i rozwojowej. Tzw. Instrument na Rzecz Pomocy Uchodźcom miał z jednej strony pomóc przyjezdnych, a z drugiej odciążyć lokalną infrastrukturę i instytucje, w tym placówki opieki zdrowotnej, które nie radziły sobie z takim napływem ludzi. Miały też zachęcić uchodźców do pozostania w Turcji, bo ta ze względu na swoje położenie geograficzne jest przez wielu migrantów traktowana jako kraj tranzytowy na drodze do Europy.
Środki przeznaczone zostały m.in. na szkolenia zawodowe dla uchodźców lub dofinansowanie do założenia działalności, zbudowano również nowe szkoły dla uchodźców. Z kolei Turcja dzięki tym funduszom mogła dokonać znacznych inwestycji w zakresie zdrowia publicznego, edukacji czy infrastruktury miejskiej, a także stworzyć nowe miejsca pracy, żeby złagodzić presję związaną z dużym napływem przyjezdnych.
Tyle w teorii, bo w praktyce nie ma pewności, że wszystkie fundusze zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem – wynika z opublikowanego w środę raportu Europejskiego Trybunału Rachunkowego, czyli organu kontrolnego Unii Europejskiej.
Jak ujawnili audytorzy, Komisji Europejskiej monitorującej wydawanie unijnych pieniędzy, nie udało się w pełni ocenić, na ile projekty zostały zrealizowane. Przykładowo nie zbadano, ilu faktycznie uchodźców dzięki unijnym projektom zdobyło zatrudnienie lub założyło własne firmy.
Tureckie władze nie przekazały także danych pozwalających ocenić, ilu uchodźców skorzystało z nowo wybudowanych szkół. Według danych Banku Światowego, które podają autorzy raportu, w styczniu 2023 r. do szkół uczęszczało jedynie 65 proc. syryjskich uczniów (Syryjczycy stanowią najliczniejszą grupę uchodźców w Turcji) potrzebujących formalnej edukacji.
„W Turcji nie ma wystarczającej liczby nauczycieli i szkół, aby włączyć milion dzieci uchodźców do tureckiego systemu edukacji” – zauważyli w swoim sprawozdaniu kontrolerzy.
Co ciekawe, kontrola przeprowadzona w siedmiu z dziewięciu wybudowanych ze środków Instrumentu szkół ujawniła, że chociaż wszystkie placówki zostały wyposażone w nowe systemy ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji, to w żadnej z nich nie działały one prawidłowo ze względu na brak wykwalifikowanej kadry technicznej. Kontrolerzy ustalili również, że nadal w pięciu szkołach gry i sprzęt sportowy zakupione na rzecz projektu są rzadko używane lub nadal znajdują się w oryginalnych opakowaniach, jak choćby trzymany w kartonie stół do ping ponga. Zdarzało się też, że unijna pomoc prowadziła do pewnych napięć społecznych, np. kiedy zakupione z pieniędzy UE materiały papiernicze trafiły jedynie do dzieci uchodźców, a już nie do uczniów wywodzących się z lokalnej społeczności.
Inaczej sytuacja wyglądała w przypadku placówek zdrowotnych. Dzięki środkom UE udało się wybudować i wyposażyć dwa szpitale, z których usług korzystają zarówno uchodźcy, jak i ludność turecka. Placówki są zadbane, dobrze wyposażone i mają wystarczającą liczbę personelu.
„W projektach rozwojowych wystąpiły jednak duże opóźnienia z różnych przyczyn, jak choćby pandemia COVID-19 czy rosnąca inflacja. Niszczycielskie trzęsienie ziemi, które dotknęło Turcję w 2023 r., również odbiło się na realizacji projektów” – zauważyli autorzy raportu. Dodali, że zarządzanie środkami przez KE odbywało się w warunkach słabnącej koniunktury gospodarczej w Turcji i postępującego pogorszenia się stosunków tego kraju z UE; w tym czasie w kraju nastąpił regres w zakresie praworządności i praw podstawowych.
„W wymagającej sytuacji politycznej Instrument Pomocy dla Uchodźców w Turcji zapewnił istotne wsparcie zarówno dla uchodźców, jak i społeczności przyjmujących. Pieniądze można było jednak wykorzystać bardziej gospodarnie i osiągnąć większy wpływ” – powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami członkini ETO Bettina Jakobsen, odpowiedzialna za kontrolę. Jak dodała, wciąż nie wiadomo, co stanie się z dofinansowanymi projektami w Turcji, gdy wyschnie źródło unijnego wsparcia.
Obecnie w Turcji przebywają ponad 4 mln zarejestrowanych uchodźców, z czego ponad 3,2 mln stanowią Syryjczycy; niespełna 5 proc. z nich mieszka w obozach.