W jednym z najnowszych wpisów wydawca portalu nczas.info i autor książki „Kampania Konfederacji ’23. Brudna prawda” Radosław Piwowarczyk podsumował wyniki tej formacji w wyborach samorządowych. Ujawnił też, czego można się spodziewać w eurowyborach.
„Prawica wolnościowa marnuje najlepszą od lat koniunkturę i obawiam się, że tak samo będzie w przypadku wyborów unijnych. Kilka wniosków po wyborach samorządowych” – napisał Piwowarczyk.
„1. 𝐊𝐨𝐧𝐟𝐞𝐝𝐞𝐫𝐚𝐜𝐣𝐚 𝐳𝐚𝐧𝐨𝐭𝐨𝐰𝐚ł𝐚 𝐝𝐨𝐛𝐫𝐲 𝐰𝐲𝐧𝐢𝐤. Tylko tyle i aż tyle.
Z jednej strony wynik jest niewiele lepszy niż w wyborach parlamentarnych, do tego osiągnięty w sojuszu z Bezpartyjnymi Samorządowcami, choć może bardziej ich nazwą. Z drugiej strony wybory samorządowe są specyficzne i szczególnie trudne dla małych partyj, nieposiadających rozbudowanych struktur. Konfederacja nie została zmieciona pod próg, ale ugruntowała swoją pozycję przed wyborami unijnymi.
Osiągnięty wynik pokazuje kilka kwestii, które Konfederacja powinna przemyśleć. Centralizacja nie przynosi wzrostu poparcia. Korwin-Mikke, którego już nie ma z nimi, nie był główną przyczyną jesiennej porażki. Widoczny w ostatnich miesiącach Braun nie sprawił, że poparcie spadło” – ocenił.
„2. 𝐋𝐨𝐤𝐚𝐥𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐧𝐢𝐤𝐢 𝐊𝐨𝐧𝐟𝐞𝐝𝐞𝐫𝐚𝐜𝐣𝐢 𝐬ą 𝐛𝐚𝐫𝐝𝐳𝐨 𝐳𝐫𝐨́ż𝐧𝐢𝐜𝐨𝐰𝐚𝐧𝐞, co pokazuje, jak ważny jest odpowiedni dobór kadr mających zaufanie wśród wyborców i prowadzenie kampanii.
Szczególne gratulacje należą się Patrykowi Marjanowi, który startując z lokalnego komitetu, wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w Bełchatowie i ma szansę zostać pierwszym prezydentem miasta z Konfederacji.
Wśród kandydatów startujących pod szyldem Konfederacji najlepszy wynik wyniósł nieco ponad 9 proc. Tam, gdzie nie ma szans na zwycięstwo więcej może dać promowanie własnej marki” – zauważył.
„𝐌𝐞𝐧𝐭𝐳𝐞𝐧 𝐜𝐧𝐨𝐭ę 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐜𝐢ł, 𝐚 𝐫𝐮𝐛𝐞𝐥𝐤𝐚 𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐫𝐨𝐛𝐢ł. Popieranie kandydatów PiS-u przez Nową Nadzieję nigdzie nie przyniosło pozytywnego efektu. Takie sojusze dałoby się jakoś usprawiedliwić jedynie, gdyby dały zwycięstwo i konkretne korzyści, ale tak się nie stało” – podsumował Piwowarczyk.
„3. 𝐏𝐚𝐫𝐭𝐢𝐚 𝐊𝐎𝐑𝐖𝐢𝐍 𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐨𝐤𝐚𝐳𝐚ł𝐚 𝐦𝐨𝐜𝐲. 𝐊𝐨𝐫𝐰𝐢𝐧-𝐌𝐢𝐤𝐤𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐠𝐫𝐚ł 𝐰 𝐖𝐚𝐫𝐬𝐳𝐚𝐰𝐢𝐞 𝐳 𝐤𝐫𝐞𝐭𝐞𝐬𝐞𝐦, nikt nie dostał się do sejmiku wojewódzkiego.
Wynik JKM w Warszawie jest bardzo słaby, ale Wiplera przy jego ekspozycji medialnej również! W porównaniu z jesiennymi wyborami parlamentarnymi Wipler zdobył jedynie 27,7 proc. głosów oddanych na Konfederację. To najgorszy wynik wśród kandydatów partii sejmowych” – wskazał.
„𝐂𝐨 𝐝𝐚𝐥𝐞𝐣? Wybory samorządowe nie przynoszą środowisku prawicy wolnościowej ani przesadnej radości, ani nie wprawiają w szczególny marazm.
Na kilka tygodni przed wyborami do unioparlamentu trudno spodziewać się, aby komitet JKM o nieporywającej nazwie «Polexit? Najwyższy Czas!» miał przekroczyć próg wyborczy i wprowadzić unioposłów. Odbierze jednak nieco głosów Konfederacji” – ocenił.
„Konfederacja z kolei przesypia swój czas. W czasie kampanii samorządowej liderzy, poza Krzysztofem Bosakiem, byli zupełnie niewidoczni.
Tymczasem rozpoczęła się już kampania przed wyborami unijnymi, w czasie której zdaje się, że Konfederacja nie będzie miała jednolitego przekazu co do obecności Polski w UE. Trwając przy błędnych wnioskach z kampanii parlamentarnej, nie można spodziewać się szczególnie dobrego rezultatu w czerwcu. Przy podobnym wyniku Konfederacja zdobędzie kilka mandatów, ale trudno będzie mówić o sukcesie” – skwitował Radosław Piwowarczyk.