W programie „Antysystem” DoRzeczy.pl Wojciech Cejrowski i dziennikarz Paweł Lisicki rozmawiali o tym, jak różne jest podejście do wojny na Ukrainie zachodnich przywódców i obywateli państw, którymi rządzą.
O tym, że Francuzi nie są zbyt wojowniczy, wiadomo od czasów, kiedy to „nie chcieli umierać za Gdańsk”. Ich prezydent dokonał jednak transformacji, sugerując po spotkaniu z przywódcami UE, że nic nie jest wykluczone w sprawie Ukrainy, nawet wysyłanie tam żołnierzy.
Od tej propozycji odcięli się niemal wszyscy obecni na spotkaniu, łącznie z prezydentem RP Andrzejem Dudą. Na Macrona posypały się gromy ze strony opozycji prawicowej i lewicowej. Teraz głos zabrali sami Francuzi.
W sondażu CSA wyszło, że 76 proc. Francuzów sprzeciwia się wysłaniu wojsk francuskich na Ukrainę w kontekście wojny z Rosją.
Czytaj więcej: Wojenne pomysły Macrona nie zachwyciły
Teraz do tej kwestii odnieśli się w swoim wspólnym programie Wojciech Cejrowski i dziennikarz Paweł Lisicki.
– Emmanuel Macron raz po raz mówi, że chce wysłać wojna na Ukrainę, a potem się z tego wycofuje. Myślę, że warto się tym zająć, bo tych wypowiedzi jest całkiem sporo. Pytanie brzmi, po co to robi? – zapytał redaktor naczelny Do Rzeczy.
– Uważam, że Macron wypuścił sygnał do swojego narodu, by zobaczyć, jak zareagują Francuzi. Skąd to wnoszę? Z ogromnej demonstracji, która odbyła się w Paryżu. Francuzi w ogóle tą wojną się nie interesują, tylko jakaś elita się interesuje. Francuzi interesują się dopiero, gdy zaczyna ich ta wojna bezpośrednio dotykać. Wojną na Ukrainie w USA też nikt nie jest zainteresowany. Ci na górze pchają się za to w tę stronę – stwierdził Cejrowski.
– Jaki to sygnał, skoro wiadomo było, że Francuzi są kompletnie niezainteresowani jakimkolwiek udziałem realnym w wojnie na Ukrainie? Jaki to ma sens? – zastanawia się Lisicki.