Sekretarz Francuskiej Partii Komunistycznej (PCF) Fabien Roussel dokonał publicznych przeprosin za porównanie „sytuacji w Gazie z gettem warszawskim”. Wyraził „mea culpa” i wyjaśnił, że jego wcześniejsze porównanie wydarzeń w Gazie z warszawskim gettem „nie było właściwe”.
Takie paralele to nad Sekwaną temat niebezpieczny. Gwałtowna reakcja mediów i polityków, szybko naprostowała Generalnego Sekretarza PCF na właściwe tory. Podobne problemy ma też lewica spod znaku Zbuntowanej Francji (LFI), która także mocno wspiera „narodowo-wyzwoleńczą walkę Palestyńczyków”.
Roussel opublikował jednak przeprosiny za wypowiedź w telewizji, gdzie porównał sytuację w Gazie do sytuacji w getcie warszawskim. Tłumaczył, że „obszernie mówił o sytuacji w Izraelu kilka dni po powrocie z tego kraju i wyrażał swoje emocje i złość”. „Z takiej podróży nie wracamy bez szwanku” – dodał.
Komunista przyznał także, że jego „słowa wzbudziły krytykę i niezrozumienie”, bo „rzeczywiście niczego nie da się porównać z Holocaustem”. Podobno chciał jednak „podnieść świadomość o potworności zbrodni popełnianych obecnie w Gazie, a także na Zachodnim Brzegu i w obozach dla uchodźców”.
„Tragedia palestyńska wzywa nas do podniesienia głosu, do zwrócenia się do Francji o uznanie Palestyny, do potępienia ryzyka ludobójstwa i zbrodni przeciw ludzkości, do zrobienia wszystkiego, aby położyć kres wojnie, powrócić zakładników i stworzyć polityczne perspektywy gwarantujące rozwiązanie dwu-państwowe” – uzupełnił.
W odpowiedzi na słowa Fabiena Roussela, przewodniczący Rady Przedstawicielskiej Instytucji Żydowskich Francji (Crif) Yonathan Arfi, podkreślał, że dla Żydów getto było etapem ludobójczego procesu zorganizowanego przez nazistów, prowadzącego do ich masowej zagłady. Zauważył także, „że choć sytuacja jest obecnie tragiczna dla ludności cywilnej Palestyny, nie doszło tam do ludobójstwa”.