Janusz Korwin-Mikke reaguje na doniesienia z Chińskiej Republiki Ludowej i tłumaczy, dlaczego etatyzm nie działa.
„Chiny ogłosiły swój nowy cel rozwojowy. Jak przekazał premier Li Qiang podczas prezentacji dorocznego raportu o stanie gospodarki, chińskie PKB ma w tym roku urosnąć o ok. 5 proc.” – podaje portal Onet.
Założyciel Najwyższego Czasu! i kandydat na prezydenta Warszawy Janusz Korwin-Mikke zareagował na tę informację, publikując w swoich mediach społecznościowych długi wpis.
„Powiedzmy, że powiedziałem synkowi: Karol! Masz nowy cel rozwojowy: urosnąć w tym roku o 5% Jakby rósł szybciej, to dam mu mniej jedzenia i każę podnosić ciężary; jeśli wolniej – to żarcie i hormony. Jest w tym DOKŁADNIE tyle samo sensu, co w tym” – napisał na portalu X polityk i publicysta.
„Ważne, by zrozumieć różnicę między austriacką szkołą ekonomii, a etatystami”
Janusz Korwin-Mikke rozpisał się nad tym, dlaczego etatyzm nie działa. Polityk zwrócił się do korzeni idei wolnościowych, czyli austriackiej szkoły ekonomii.
„Jest ważne, by zrozumieć różnicę między austriacką szkołą ekonomii, a etatystami. Bo etatyści uważają, że państwo przynajmniej musi wiedzieć, co i jak dzieje się w gospodarce. Jest to nonsens. Ja np. kandyduję na prezydenta Warszawy – i nie wiem, ile ludności liczy stolica Polski; a jeśli wygram ta „informacja” nie będzie mi do niczego potrzebna” – napisał Korwin-Mikke.
„Przede wszystkim: nie wiem, co ona oznacza. Czy człowiek, który 4 dni mieszka w Warszawie, a 3 dni gdzie indziej – to „mieszkaniec Warszawy”? Statystycy podają jakieś liczby (każdy inną…), i jedna jest ogłaszana przez GUS za oficjalną – i służy do tego, by w szkołach odpytywać uczniów z tej „wiedzy”. A! I na teleturniejach. Nie jest potrzebna do żadnego innego celu. Nikt nie projektuje, że jeśli w Warszawie mieszka 2 135 456 ludzi to trzeba im przywieźć o 452 tony kartofli więcej (i płeć: mężczyźni żrą więcej!). Nie: jeśli w Warszawie brakuje kartofli, to cena idzie o parę groszy w górę i prywaciarze te ziemniaki w podskokach dowożą” – tłumaczy dalej założyciel Najwyższego Czasu!.
„Potrzeba dróg w Warszawie bardziej zależy od tego, jak często ludzie korzystają z auta (a więc od ceny benzyny) niż od liczby samochodów. I tak dalej. Jest tylko jeden wyjątek: w krajach, gdzie jest pobór do wojska państwo powinno znać liczbę poborowych. Co zresztą w niczym nie pomogło Ukrainie, bo połowa wypyrgnęła za granicę” – dodał Korwin-Mikke.
Polityk zauważa, że ustalenie „celu rozwojowego” „służy tylko utrzymywaniu ogromnego aparatu statystycznego – i temu, by chwalić i ganić urzędników, że ten „cel” realizują”.
„Przy tym nie rozumiem: jeśli ChRL ustaliła „cel rozwojowy” na 5%, a osiagnie 5,7% – to trzeba urzędników od gospodarki chwalić, czy opieprzać? A jeśli chwalić, jeśli 5,7% jest „lepsze” od 5% – to dlaczego, do cholery, ustalono „cel” na 5%??!!?” – pyta Korwin-Mikke.
Na koniec polityk wraca do swojego syna i pisze, że „Karolek żadnego „celu” nie „realizuje” – i dlatego żyje szczęśliwie”.
Powiedzmy, że powiedziałem synkowi: „Karol! Masz nowy cel rozwojowy: urosnąć w tym roku o 5%”
Jakby rósł szybciej, to dam mu mniej jedzenia i każę podnosić ciężary; jeśli wolniej – to żarcie i hormony.
Jest w tym DOKŁADNIE tyle samo sensu, co w tym:https://t.co/lp9IXqF1BS
Nic!…— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) March 5, 2024