Nowa władza miała usta pełne frazesów o odpolitycznieniu stanowisk państwowych. Tymczasem co i rusz na jaw wychodzą działania odwrotne od zapowiadanych. Najnowszy przykład? Wojewoda warmińsko-mazurski został zatrudniony przez wojewodę pomorskiego, a wojewoda pomorski przez wojewodę warmińsko-mazurskiego.
Beata Rutkiewicz (pomorskie) i Radosław Król (warmińsko-mazurskie) to nowi wojewodowie z nadania rządu Tuska. Jak ujawnia trójmiejska „Gazeta Wyborcza”, oboje zatrudnili siebie nawzajem na intratnych fuchach, na których generalnie nie trzeba za wiele robić, po prostu się „jest”.
Rutkiewicz powołała Króla do rady nadzorczej funduszu ochrony środowiska w Gdańsku, a Król Rutkiewicz do rady funduszu w Olsztynie. Każdy z tego tytułu może liczyć dodatkowo na 5 tys. zł miesięcznie.
Wszystko w majestacie prawa. Przepisy zabraniają wprawdzie wojewodom zasiadania w radach nadzorczych spółek, ale nie zabraniają zasiadania w radach nadzorczych wojewódzkich funduszy.
Na takie zatrudnianie zaczęli kręcić nosem nawet politycy nowej władzy – głównie ci lokalni. Ktoś na „górze” zarządził więc, że ten „deal” trzeba jednak anulować. Ostatecznie Rutkiewicz i Król członkami rad już nie są. Czy skasowali odprawę, tego nie wiadomo.