W Bydgoszczy na czas wyborów samorządowych Konfederacja – z wyłączeniem partii Grzegorza Brauna – zawarła sojusz z Prawem i Sprawiedliwością. Jak tę sytuację komentuje Sławomir Mentzen, który zaręczał, że nigdy z PiS-em w koalicję nie wejdzie?
W poniedziałek na konferencji prasowej w Bydgoszczy wystąpili lokalni politycy PiS-u, Konfederacji i miejskich ruchów prawicowych. Przekazali, że wystartują wspólnie w wyborach samorządowych pod nazwą Bydgoska Prawica.
Kandydatem na prezydenta Bydgoszczy będzie Łukasz Schreiber z PiS-u. Podczas prezentacji Konfederację na pierwszym froncie reprezentował wiceprezes Nowej Nadziei Marcin Sypniewski, który jest także sekretarzem Konfederacji.
O tę sytuację w programie z Robertem Mazurkiem na Kanale Zero pytany był Mentzen. Na początku starał się nakreślić kontekst wyborów samorządowych i podkreślał, że w stosunku do parlamentarnych bardzo się one różnią.
– W Polsce mamy ok. 2600 gmin, 300 powiatów i w wyborach samorządowych jest bardzo dużo lokalnych koalicji. W Toruniu mamy na przykład koalicję, w której prezydent (Michał Zaleski – red.) był kiedyś w PZPR, a teraz ma poparcie ojca dyrektora (Tadeusza Rydzyka – red.). W samorządach jest bardzo różnie – powiedział Mentzen.
Zdaniem prezesa Nowej Nadziei lokalny sojusz z PiS wcale nie oznacza, że Konfederacja się „sprzedała”. – Fakty są takie, że nie mamy żadnego biznesu z PiS-em, tylko jest wspólny niezależny komitet, do którego weszły różne siły – kontynuował.
Co więcej, według Mentzena, można nawet wysnuć wniosek, że to PiS „sprzedał” się Konfederacji.
– Według mnie PiS się sprzedał nam, ponieważ oni dostali paciorki. Łukasz Schreiber dostał nasze poparcie, ale i tak nie wygra, a my za to będziemy mieli miejsca w Radzie Miasta. My dostaliśmy konkret, oni dostali paciorki – podsumował Mentzen w rozmowie na Kanale Zero.
Partia Grzegorza Brauna nie weszła w układ z PiS-em. „Przeciwko temu protestowaliśmy”