Dawid Kubacki wraca do dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w marcu 2023 roku. Polski mistrz nagle wycofał się z dalszej rywalizacji w Pucharze Świata i zakończył sezon, bo jego małżonka trafiła do szpitala w stanie zagrażającym życiu. – Serce Marty stanęło o godz. 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama (…) nie wiadomo, co by było… – wspomina.
19 marca 2023 roku Kubacki niespodziewanie wycofał się z konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Vikersund. Dzień później poinformował, co było przyczyną tej decyzji.
„Mój nagły powrót do domu… Jestem wam winien słowo wyjaśnienia. Moja żona Marta wylądowała w szpitalu z przyczyn kardiologicznych, jej stan jest ciężki i lekarze walczą o jej życie. Jest w dobrych rękach, to silna dziewczyna, wiem, że będzie walczyła. Oczywiście to dla mnie koniec sezonu, ale nie to jest teraz najważniejsze” – napisał Kubacki na Instagramie.
Lekarze walczyli o życie Marty Kubackiej. Trafiła do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, na oddział profesora Zbigniewa Religi, który uznawany jest za najlepszy jeśli chodzi o kardiologię w Polsce.
Dziennikarz TVN Krzysztof Skórzyński, który bardzo dobrze zna się z Kubackimi, wyjawił wtedy, że „jest bardzo źle”.
„Powiem wam zupełnie uczciwie, że nie mieliśmy wątpliwości ani przez moment, że wydarzyło się coś dramatycznego. Jeżeli się wycofuje w takich okolicznościach zawodnika, który bije się o zwycięstwo w pucharze świata, a przynajmniej o podium w całym pucharze świata to wiedzieliśmy, że jest bardzo źle” – wyznał.
Duże poruszenie panowało w rodzinnej miejscowości Kubackiego. „Bardzo się ludzie przejęli. Wszyscy mu współczujemy. Niedawno dziecko im się urodziło i byli tacy szczęśliwi. Każdy się zastanawia, co to będzie. Taka tragedia go spotkała. Pojawiają się domysły, rozmowy skąd to się wzięło? Młoda zdrowa kobieta…” – wyznała sąsiadka i właścicielka sklepu w Groniu w rozmowie z „Faktem”.
„Wszyscy jesteśmy z nim myślami, wspieramy się dobrym słowem. Każdy o tym rozmawia, każdy mu współczuje. Wszyscy się modlą za jego rodzinę. Życzymy mu jak najlepiej, żeby się wszystko dobrze ułożyło, żeby znowu mogli być szczęśliwi i mogli cieszyć się sobą” – mówi inna z sąsiadek.
Walka w szpitalu o życie Marty Kubackiej
Potem wyszło na jaw, że żona Kubackiego trafiła do szpitala, bo zaczęła odczuwać silne zaburzenia rytmu serca. Do domu wróciła dopiero w połowie kwietnia. Kubaccy wprost mówili o cudzie.
„Wróciliśmy dzisiaj do domu i śmiało mogę powiedzieć, że to cud dokonany rękami lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów” – przekazał dobrą nowinę 14 kwietnia 2023 roku Kubacki.
„Dziękuję za każdą Waszą modlitwę, dobrą myśl, słowo otuchy. Nadal będą nam potrzebne, bo Marta zaczyna intensywną rehabilitację, a ja będę uczył się nowej rzeczywistości. Dziękujemy całej załodze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Jesteście teamem na miarę zwycięstwa w Pucharze Narodów!” – pisał na Instagramie skoczek.
„Okazuje się, że prawie każdy z nas zna kogoś z kardiowerterem-defibrylatorem, potocznie nazywanym rozrusznikiem serca. Ja z taką osobą będę dzielić życie, drugie życie” – zakończył Kubacki.
Stan zdrowia żony Kubackiego
Na przełomie roku, podczas Turnieju Czterech Skoczni Dawid Kubacki wrócił do tamtych chwil. Po konkursie w Oberstdorfie udzielił krótkiego wywiadu dziennikarzom Dagbladet, którzy zapytali m.in. o stan zdrowia żony.
– W tej chwili sytuacja jest dość stabilna. Żona czuje się dobrze i jest w domu z dziećmi. Wszystko jest na dobrej drodze, a ja nadal mogę trenować – powiedział.
– Może nie jest idealnie, ale jest OK. Gdyby nie wszystko poszło dobrze, zostałbym w domu. To najlepszy znak – dodał.
Kubacki wraca pamięcią do dramatycznych chwil
Czas leczy rany, więc teraz Kubacki, w rozmowie z portalem sport.pl, ze szczegółami opowiada o tamtych wydarzeniach, które określa jako najtrudniejsze chwile w swoim życiu.
Przyznaje, że już zawsze będzie mu towarzyszyć myśl, że ta sytuacja jeszcze może się powtórzyć i wszystko może się wydarzyć. – Ale co ja mogę zrobić? Zrezygnować ze skoków i zostać w domu? Nie, muszę uznać, że to, co ma być pozabezpieczane, jest pozabezpieczane, że jest w porządku, a skoro tak, to staram się normalnie funkcjonować – podkreśla.
– To jest problem nawet nie tyle z samym sercem, co ze sterowaniem tego serca, z jego pracą. To się nazywa syndrom long QT, czyli to jest wydłużona faza QT pracy serca i człowiek z tym żyje przez lata, tak jak Marta z tym żyła przez 31 lat, nie wiedząc, że to ma, a nagle robi się dramatycznie. Podobno to jest najczęstsza na świecie przyczyna nagłych zgonów. Bo ktoś o tym nie wie i nagle go to tak atakuje, że jest koniec – opisuje Kubacki.
Gdy z żoną analizują wydarzenia poprzedzające dramatyczne wydarzenia, dochodzą do wniosku, że mogły pojawiać się pewne niepokojące sygnały.
– Niby po fakcie sobie analizujemy, że czasem Marta się gorzej czuła, że łapała jakąś zadyszkę, ale przecież przy dwójce małych dzieci to jest normalne, człowiek takie rzeczy jak zmęczenie czy niedospanie uznaje za coś oczywistego – przyznaje.
Wspomina ponadto, że gdyby nie pewien zbieg okoliczności, to być może Marty Kubackiej nie byłoby wśród nas. Tamtego dnia bowiem dom rodzinny odwiedzili wujkowie.
– Serce Marty stanęło o godz. 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godz. 9, wróciłaby dopiero po godzinie i nie wiadomo, co by było… – wspomina w rozmowie z sport.pl Kubacki.