Oprócz Joe Bidena i Donalda Trumpa szczęścia w wyścigu o Biały Dom w wyborach prezydenckich w 2024 roku szuka jeszcze kilku innych kandydatów, ale raczej są bez szans. Republikanin Ron DeSantis wycofał się i będzie jednak wspierać Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich, co jeszcze bardziej umacnia tego kandydata.
Gubernator Florydy Ron DeSantis ogłosił w niedzielę, że wycofuje się z wyścigu o nominację Republikanów. Faworytem jest więc były prezydent Donald Trump, chociaż na placu boju pozostała 52-letnia Nikki Hailey z Karoliny Południowej.
Ron DeSantis zajął drugie miejsce w prawyborach partyjnych w Iowa, daleko za Donaldem Trumpem (51%), uzyskując 21% głosów. Hailey była dopiero trzecia. Zapowiada się więc powtórka starcia Joe Biden (81 lat) kontra Donald Trump (lat 77). Faworytem jest ten drugi, więc wśród Demokratów krążą apele o rezygnację Bidena.
Poza tą dwójką, pojawiają się po lewej stronie egzotyczne kandydatury. Wymienia się tu m.in. pisarkę Marianne Williamson (70 lat). Często występowała u Oprah Winfrey. To „postępowe” skrzydło Partii Demokratycznej. Jest też Jill Stein (73 lata) absolwentka psychologii i socjologii na Harvardzie, która kandyduje z Partii Zielonych, koalicji partii ekologicznych.
Demokraci mogą nie zagrać czysto. Możliwa jest tu zarówno „podmiana” Bidena, jak i skomplikowanie życia i kampanii Trumpowi. Już próbuje się wykorzystywać do tego władzę sądowniczą. Ostatnio mówi się o grupie prawników, która już przygotowuje się na przeciwdziałanie możliwemu łamaniu prawa przez Trumpa i ustanowieniu przez niego… dyktatury. Demokracja i prawo okazują się kruche nie tylko w Polsce. W USA są one co prawda mocniej ugruntowane, ale lewica nie takie sztuczki potrafi wyczyniać…