W niedzielę, 21 stycznia 2024 r., minie 100 lat od śmierci Lenina w Rosji. We Francji z kolei mocno podzieleni rojaliści będą uczestniczyli w dziesiątkach Mszy św. w intencji Króla Ludwika XVI, który także 21 stycznia wstąpił na szafot. Obchody rocznic jego śmierci z roku na rok są coraz większe, a ciekawostką jest coraz większy w nich udział francuskiej młodzieży.
W upamiętnianiu Lenina biorą udział jeszcze komunistyczne dinozaury, chociaż ten miał być „wiecznie żywy”, jak głoszono z płotów i parkanów PRL. Sam komunizm zmienił barwy, czasami nawet na „tęczowe”, ale leninizm umarł. Z kolei testament Ludwika okazuje się współcześnie atrakcyjny, a jego słowa: „Umrę niewinny wszystkich przypisywanych mi zbrodni. Przebaczam sprawcom mojej śmierci i modlę się do Boga, aby krew, którą przelejecie, nigdy nie spadła na Francję” – trwożą do dziś republikanów.
Ludwik doczekał się we Francji już dość dawno zarówno krytyki, jak i apologii, powstały stosowne opracowania historyków, ale jego postać budzi nadal emocje. Rosja ze swoim Leninem jeszcze się nie uporała. W kraju tym są tysiące posągów Lenina, a jego truchło w marmurowym mauzoleum na Placu Czerwonym leży tam zabalsamowane nadal.
Lenin ma też miejsce w historiozofii „putinowskiej”, chociaż niejednoznaczne. Putinowi bliższy jest Stalin. Lenin jednak obalił Imperium carskie i wywołała wojnę domową. Wersja historii Putina to linearny obraz rozwoju wielkiej Rusi, której Związek Sowiecki był tylko jedną z form. Putin „oskarżył” nawet Lenina, że ten był „autorem i architektem” powstania po rewolucji Ukrainy.
Jednak pomniki Lenina nadal spokojnie stoją. W końcu Lenin jest ojcem-założycielem ZSSR, a nawet „ojcem chrzestnym” słynnej Cze-ka. Z kolei sam Władimir Putin jest jej wnukiem z KGB. 6000 pomników Lenina może stać spokojnie, a Putin może sobie łączyć historię carobójcy Lenina z historią Rosji carskiej. Nic dziwnego, że 100 rocznica śmierci ludobójcy komunistycznego będzie obchodzona, chociaż półoficjalnie. Zaplanowano wystawy i sesje. We Francji będą Msze i kolokwia. Jednak tu i tam nie do końca oficjalnie…