Strona głównaWiadomościŚwiat400 stowarzyszeń i związków zawodowych demonstrowało przeciw ograniczaniu nielegalnej imigracji

400 stowarzyszeń i związków zawodowych demonstrowało przeciw ograniczaniu nielegalnej imigracji

-

- Reklama -

Do takiego stopnia „oduraczenia” doszło na francuskiej lewicy. Miesiąc po przyjęciu ustawy imigracyjnej przez Senat i Zgromadzenie Narodowe, w niedzielę 14 stycznia w całej Francji odbyło się około trzydziestu demonstracji przeciw ustawie, która trafiła obecnie do Rady Konstytucyjnej.

W Paryżu wielka demonstracja odbywała się na Place de la République? Demonstrowano też w Lyonie, Marsylii, Strasburgu, a nawet Angers… Protesty odbywały się na apel 450 „kolektywów”, stowarzyszeń, związków i lewicowych partii politycznych.

Rada Konstytucyjna wyda swoją decyzję 25 stycznia i protesty były formą nacisku na ten organ. Podkreślano, że ustawa imigracyjna to „najbardziej regresywne prawo od czterdziestu lat” i że jest to „niedopuszczalny punkt zwrotny”.

Ustawa jest przedstawiana jako spełnienie „idei skrajnej prawicy”, zarzuca się jej „preferencje narodowe” i nazywa „rasistowską i ksenofobiczną ustawą, która ogranicza prawo pobytu, znacznie nasila represje, atakuje prawo do azylu, chorych cudzoziemców, studentów spoza Europy i łączenie rodzin”. Wszystko to prawda, z tym, że chodzi jedynie o racjonalizację i pewne zdroworozsądkowe ograniczenia. Do wydania wojny nielegalnej imigracji ustawie bardzo daleko.

Wsparcia protestom udzieliło około dwustu polityków i artystów, którzy wezwali dodatkowo na 21 stycznia do „powszechnej mobilizacji”. Ich apel opublikowały komunistyczny dziennik „L’Humanité” i portal Mediapart. Pada tam wezwanie pod adresem prezydenta Emmanuela Macrona do nieogłaszania ustawy, która stanowi „niebezpieczny punkt zwrotny w historii naszej Republiki”.

Histeria lewicy jest łatwo wytłumaczalna. Poza „oduraczaniem” chodzi tu o ważną dla niej ideologicznie „bazę” nowej rewolucji. Imigracja, w planach lewicy, ma przekształcić naród w nowe, wielokulturowe społeczeństwo, otwarte na jej idee i pomysły. To rodzaj nowej „klasy robotniczej”, która już zniknęła, ale w miejsce której neomarksiści muszą sobie szukać nowego „proletariatu”.

Najnowsze