Pojawia się coraz więcej niepotwierdzonych informacji na temat nalotu policji na Pałac Prezydencki. Prawdopodobnie już wiadomo, dlaczego prokuratura wszczęła śledztwo ws. zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Prokuratura zbada, czy funkcjonariusze policji i Służby Ochrony Państwa (SOP) przekroczyli swoje uprawnienia w związku z czynnościami podejmowanymi przy zatrzymaniu w Pałacu Prezydenckim. Do sprawy odniósł się już szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Czytaj więcej: Prokuratura wszczyna śledztwo ws. zatrzymania Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim
W sprawie pojawia się coraz więcej ciekawych informacji. Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, śledztwo mogło zostać wszczęte dlatego, że „aby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika, chciano zastosować technikę operacyjną, a więc podsłuchy, by ustalić gdzie są i co planują”.
W samym śledztwie ma nie chodzić jedynie o nalot na Pałac Prezydencki, co wzbudziło największe medialne kontrowersje, ale o „domniemane naciski na stosowanie środków techniki operacyjnej – w tym między innymi podsłuchów – po to, żeby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika”.
„Presja miała być wywierana na wiceszefa stołecznej Policji Krzysztofa Smelę, pierwszego zastępcę komendanta stołecznego policji ds. kryminalnych” – pisze gazeta.
– Nie chciał temu ulec, został więc wyłączony z akcji. Na znak sprzeciwu podał się do dymisji, składając raport o odejście na wcześniejszą emeryturę – twierdzi źródło „Rzeczypospolitej”.