Strona głównaMagazynKabalistyczne wątki w ,,Akademii Pana Kleksa”?

Kabalistyczne wątki w ,,Akademii Pana Kleksa”?

-

- Reklama -

Od lat Polacy czekają na dobry film o polskich bohaterach, ale te produkcje zwykle okazują się paszkwilami. Tak  było między innymi w przypadku  filmu „Orlęta. Grodno 1939”, gdzie zamiast bohaterskich Polaków walczących o Grodno, głównym bohaterem uczyniono fikcyjnego chłopca Leona. Niedawno ze względów politycznych przerwano zdjęcia do filmu ,,Łuna” w reżyserii Konrada Łęckiego, który miał opowiadać o ludobójstwie popełnionym przez Ukraińców na Polakach na Wołyniu. Nie wiadomo, czy prace nad tym filmem zostaną jeszcze wznowione.

Pomimo długoletnich rządów tzw. „dobrej zmiany” zabrakło pieniędzy oraz chęci na film, który na światowym poziomie przedstawiłby historie polskich bohaterów. Tymczasem na ekranach kin pojawia się bajka – „Akademia Pana Kleksa” współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Wśród krytycznych głosów słyszymy, że zamiast głównego bohatera Adasia Niezgódki główną bohaterką jest dziewczynka o imieniu Ada. Jednak w kontekście nowej produkcji mało się mówi o tym, kto wymyślił Kleksa. Jan Brzechwa, pochodził z żydowskiej rodziny i naprawdę nazywał się Jan Lesman. Był stryjecznym bratem poety Bolesława Leśmiana, który wymyślił dla niego pseudonim „Brzechwa”. Ich dziadek, Bernard Lesman pracował jako nauczyciel matematyki w szkole rabinów w Warszawie oraz wydawca książek.

Czerwony Brzechwa

Autor „Akademii Pana Kleksa” był z zawodu adwokatem, który jako prawnik „Czytelnika” współpracował z Jerzym Borejszą (Goldbergiem), bratem Józefa Różańskiego (Goldberga), znanego z torturowania polskich patriotów w więzieniu mokotowskim. Już w dwudziestoleciu międzywojennym Jan Lesman jako adwokat występował po stronie komunistycznej, broniąc Wandy Wasilewskiej i wydawców tygodnika „Płomyk” przed zarzutami o propagandę komunistyczną. Podczas wojny poeta wiódł zaskakująco spokojne życie. Uniknął aresztowania i wywózki do getta lub obozu zagłady, mimo iż się nie ukrywał. Było go stać na ciastka i czekoladki w cukierniach, na co mogli sobie wówczas pozwolić jedynie nieliczni.

Po wojnie Jan Lesman doskonale odnalazł się w środowisku tzw. „żydokomuny” o czym świadczy jego współpraca z Borejszą. Wstąpił do PZPR, a w swoich wierszach wychwalał nowy ustrój i Stalina: „Drogę wskazał nam Stalin – chwała mu wiekopomna!”. Jako prawnik używał nazwiska Lesman, zaś jako pisarz pospisywał się nazwiskiem Brzechwa i oprócz wierszy dla dzieci, pisał teksty krytykujące Kościół, Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, Andersa, świat zachodni i USA oraz polskie podziemie antykomunistyczne. W 1950 roku poparł dewaluację złotego, co w rzeczywistości było rabunkiem prywatnych oszczędności bankowych. Poczynania komunistów wspierał takimi wierszami jak „Strofy o planie sześcioletnim”. Autorem planu sześcioletniego był również Żyd Hilary Minc odpowiedzialny w tamtym czasie za niszczenie polskiej gospodarki, a realizacja planu zakończyła się kryzysem społecznym.

Pierwsze wydanie „Akademii Pana Kleksa” ukazało się w 1946 roku. W tym czasie wielu polskich patriotów było więzionych i niewinnie skazanych na wyroki śmierci. Dla wielu z nich jedyną formą ucieczki przed aresztowaniem było ukrywanie się w lasach. Zaś Brzechwa powielał wtedy komunistyczną propagandę o bandach, które miałyby rzekomo rabować wioski:

Zrabowali sto tysięcy,

Żałowali, że nie więcej

W mieście bojąc się odwetu,  

Na noc szli do N. S. Ze-tu, [pisownia oryginału] (…)

I szerzyli terror w lesie,

Jak to pisze się w Expresie

Gdy prześledzimy udział Brzechwy w propagandzie wymierzonej przeciwko polskiemu podziemiu, inaczej odczytamy scenę z wilkami z „Akademii Pana Kleksa”. W książce znajdujemy opis wilków, które napadały na wsie i miasteczka rabując żywność i porywając ludzi. Zaś za szerzący się z tego powodu głód lud niesłusznie oskarżał ministrów. Dziś oczywiście ta scena nie kojarzy się z żadnym wydarzeniem historycznym, jednak w 1946 roku mogła rzeczywiście stanowić element propagandy wymierzonej w antykomunistyczne podziemie.

Polemikę z Brzechwą i Tuwimem podjął w swoich wierszach przebywający w Londynie Marian Hemar (Jan Marian Herscheles), polski poeta żydowskiego pochodzenia, który krytykował zarówno komunizm, jak i przejawy żydowskiego antypolonizmu:

Na nic talenty poety, gdy on w takiej roli,

Że jest obrońcą gwałtu, lokajem niewoli.

Dziś mało kto o tej roli Brzechwy pamięta. Oczywiście nie oznacza to, że powinniśmy dziś Brzechwę cenzurować, ale warto być świadomym jego przeszłości i zastanowić się, czy polscy bohaterowie umęczeni w komunistycznych więzieniach nie zasługują na film o takim nakładzie środków, jaki wydano na najnowszą wersję ,,Akademii Pana Kleksa”. Bez wątpienia wiersze Brzechwy takie jak „Kaczka Dziwaczka” do dziś bawią dzieci, ale trzeba przyznać, że sama „Akademia Pana Kleksa” to wyjątkowo dziwna lektura szkolna. Pamiętam, gdy czytałam ją w czwartej klasie podstawówki, zdziwiłam się, gdy na końcu pan Kleks okazał się guzikiem. Oczywiście w bajkach dzieją się różne rzeczy, nieczęsto królewicz zamienia się w żabę lub kaczora, ale żeby główny bohater okazywał się guzikiem – to już zbyt duży poziom absurdu. Jedno jest pewne – bajka o Kleksie nie zawiera w sobie żadnego morału, zaś pełna jest dziwnej symboliki.

Drugie dno?

Dopiero gdy po akcji gaśniczej Grzegorza Brauna zainteresowałam się symboliką kabały, dostrzegłam, że „Akademia Pana Kleksa” zawiera w sobie pewne elementy żydowskiej mistyki. Na przykład postać Alojzego, ożywionej lalki, która ostatecznie odkrywa sekrety pana Kleksa i niszczy akademię, przypomina żydowską legendę o Golemie. Według Talmudu Golem miał być postacią ulepioną z gliny i ożywioną przez człowieka. Jest to byt niedoskonały, który ostatecznie zaczyna mordować tych, którzy powołali go do życia.

Jednym z głównych wątków „Akademii Pana Kleksa” jest opowieść o chorym królewiczu, dla którego król szuka lekarstwa. Królewicz zostaje wyleczony przez doktora Paj-Chi-Wo, ale w wyniku kolejnych wydarzeń zmienia się w Szpaka Mateusza, a pod koniec okazuje się być samym autorem książki. Okazuje się, że opowieść o królu, którego jedyny syn był chory jest często powtarzana przez chasydów. Oczywiście sama forma opowieści jest nieco inna. Król szukał kolejnych specjalistów, którzy wyleczą jego syna, aż w końcu trafił na człowieka, który twierdził, że zna skuteczne lekarstwo. Eliksir miał się składać z najcenniejszego kamienia, który należało zetrzeć na proszek, wymieszać z wodą i podać pacjentowi do spożycia. Po długich poszukiwaniach słudzy znaleźli jedynie jeden kamień, który spełniałby te wymagania. Był nim najdrogocenniejszy i główny klejnot z królewskiej korony. Pojawił się dylemat – usunięcie kamienia z korony mogłoby uleczyć księcia, ale zniszczyłoby symbol królewskiej dynastii. Dla króla życie jego syna okazało się najważniejsze i kazał zetrzeć kamień na proszek.

Zdaniem chasydów tym drogocennym kamieniem z korony jest mistyczne i kabalistyczne rozumienie Tory, zaś synem króla jest lud Izraela, rozproszony po całym świecie, który potrzebuje uzdrawiającego eliksiru. Historia ma być argumentem za popularyzacją uproszczonej wersji kabały, którą, zdaniem chasydów, z czasem mają poznać również goje, a także dzieci.

Czy zatem symbolika „Akademii Pana Kleksa” miała być pewnego rodzaju formą popularyzacji kabały, czy też jest to tylko nic nie znacząca bajka? Być może to właśnie ze względu na takie ukryte wątki oraz ze względu na odpowiednie pochodzenia autora, na film o przygodach Kleksa znalazły się odpowiednie pieniądze.

Autorka jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie filozofii. Od lat zajmuję się również historią nieznanych polskich bohaterów. W naszej księgarni (sklep-niezalezna.pl) można kupić książkę jej autorstwa pt. „Niezłomna zakonnica. Siostra Izabela”, poświęconą martyrologii s. Izabeli (Zofii Łuszczkiewicz). Polecamy!

spot_img

Najnowsze