Strona głównaMagazynNajgroźniejszy wróg

Najgroźniejszy wróg

-

- Reklama -

Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powiedział w jednym ze swych przemówień, że „wrogowie z własnej partii są najgroźniejszymi wrogami, jakich można mieć”. Zdaniem Churchilla tacy wrogowie „są bardziej niebezpieczni niż wrogowie z innej partii, ponieważ znają nas i znają nasze słabości”. Przestroga sformułowana przez jednego z najważniejszych polityków XX wieku zdaje się mieć odzwierciedlenie w obecnej sytuacji, jaka zapanowała w Konfederacji.

Po wyborach parlamentarnych w środowiskach związanych – bezpośrednio lub pośrednio – z Konfederacją nastąpił wyraźny podział. Rozgorzała bowiem dyskusja na temat popełnionych w kampanii wyborczej błędów oraz strategii na przyszłość. Szczególną i tajemniczą rolę w Konfederacji 2.0 pełni Przemysław Wipler, będący jedną z czołowych postaci publicznego rozliczenia z założycielami partii, do której dołączył. Tuż po wyborach parlamentarnych nowo wybrany poseł przeprowadził medialną krucjatę przeciw Januszowi Korwin-Mikkemu. Po tym, jak nestor wolnościowców ogłosił założenie nowej partii, Wipler skupił się na Grzegorzu Braunie w związku z tzw. incydentem gaśnicowym, czyli zgaszeniem chanukii na sejmowym korytarzu.

- Reklama -

Powrót do polityki

Akces Wiplera do Konfederacji ogłoszono w lipcu 2023 roku. Sławomir Mentzen poinformował na portalu X, iż „ma przyjemność ogłosić”, że Wipler „wraca do Nowej Nadziei, którą lata temu zakładał”. Wzbudziło to kontrowersje z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze Wipler miał zostać „jedynką” Konfederacji w Toruniu, zastępując brata prezesa Nowej Nadziei Tomasza Mentzena, który zrezygnował z przyczyn osobistych. Miało się to co prawda nijak do deklaracji Mentzena z Kongresu partii KORWiN w październiku 2022 roku, kiedy zapowiadał, że jeśli ktoś nie weźmie udziału w prawyborach, to nie będzie otwierał listy w okręgu przypadającym w udziale Nowej Nadziei, ale nikt się nie przejmował takimi szczegółami.

Po drugie Wipler przed kilkoma laty odchodził z polityki w atmosferze skandalu. Portal nczas.com przypomniał w lipcu 2023 roku, że „prokuratura zarzucała Wiplerowi przywłaszczenie 150 tys. zł z Fundacji Wolność i Nadzieja, której był prezesem, za co grozi do pięciu lat więzienia. Polityk miał m.in. urządzić za te pieniądze swoje urodziny, a także kupować różne artykuły, czy też zapłacić nimi za usługi gastronomiczne, hotelarskie i transportowe m.in. w Dubaju, Los Angeles, czy Honkongu”.

Nóż w plecy

Jeszcze w czasie kampanii wyborczej Wipler rozpoczął dystansowanie się w mediach od Korwin-Mikkego, a więc jednego z założycieli formacji, do której dołączył. Na początku października w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na pytanie, czy Korwin-Mikke wciąż jest jego idolem, odpowiedział krótko: „nie”. Na cztery dni przed wyborami parlamentarnymi ujawnił zaś, że „Korwin-Mikke został poproszony, żeby spokojnie już nic nie robić do końca kampanii”.

Po przegranych przez Konfederację wyborach Wipler stał się jedną z głównych twarzy medialnego rozliczenia z Korwin-Mikkem. Już w trakcie wieczoru wyborczego stwierdził, że jego zdaniem wypowiedzi nestora wolnościowców im zaszkodziły. W kolejnym tygodniu, będąc gościem Radio Zet, Wipler przyjął dość osobliwą strategię wobec prezesa-założyciela własnej partii. Nie zabrakło oczywiście tradycyjnego wywlekania brudów i krytyki, ale – co więcej – poseł właściwie pomagał prowadzącej program Beacie Lubeckiej w atakowaniu Korwin-Mikkego.

Lubecka stwierdziła, że Korwin-Mikke „dostał czerwoną kartkę, jest poza Sejmem”, a Wipler wtórował jej, podkreślając, że „zajął trzeci wynik w swoim okręgu”. Zdaje się, iż taka reakcja zaskoczyła Lubecką, która dodała: „ale nie dostał się do Sejmu”, jak gdyby automatycznie polemizowała z obroną Korwin-Mikkego przez Wiplera. Tyle że takiej obrony nie było. Do jeszcze bardziej kuriozalnej sytuacji doszło nieco później, kiedy Lubecka mówiła o wypowiedziach Korwin-Mikkego „na temat 13-latek”, a Wipler dorzucał do pieca, dodając: „i 8-latek”.

Szczególną uwagę należy poświęcić wywiadowi, jakiego w listopadzie Wipler udzielił „Gońcowi”. Posłowi tylko w tej jednej rozmowie udało się aż trzy razy skłamać lub minąć się z prawdą. Polityk Nowej Nadziei twierdził, że Korwin-Mikke uczestniczył w spotkaniu fundacji Patriarchat w czasie szczytu sondażowego Konfederacji. Wspomniane wydarzenie miało miejsce w połowie września, a najwyższe notowania formacja osiągnęła w pierwszej połowie lipca. Wipler grzmiał, że Korwin-Mikke „odpalił się jako zwolennik obniżenia wieku przyzwolenia na współżycie seksualne do pierwszej miesiączki” i w ten sposób „wszedł w coś, co rozgrzewa całe młode pokolenie”. W minionej kampanii Korwin-Mikke mówił jedynie o tym, że o wieku zgody powinni decydować rodzice, a nie państwo. Wipler oznajmił też, że jedyna komisja, w której Korwin-Mikke wygrał z Kariną Bosak „była w Tworkach, czyli w specjalnej komisji w szpitalu psychiatrycznym”. Kiedy okazało się, iż to nieprawda polityk próbował tłumaczyć na portalu X, że to jedyna komisja, w której wygrał zdobywając trzykrotnie więcej głosów. To również nie było zgodne z rzeczywistością.

Pomstowanie na Brauna

Wydawałoby się, że takie postępowanie powinno spotkać się z jakąś reakcją klubu poselskiego Konfederacji lub Rady Liderów ugrupowania. Nic takiego jednak nie miało miejsca, co można interpretować jako zgodę liderów partii na takie zachowania. To najwyraźniej rozochociło Wiplera, który po tzw. incydencie gaśnicowym w Sejmie przeszedł do ataków na Brauna. Nie tracąc czasu, jeszcze tego samego dnia Wipler ogłosił w mediach społecznościowych, że potępia jego działanie.

Nieco później, goszcząc w „Śniadaniu Rymanowskiego w Polsat News i Interii”, poseł podzielił się historią z drogi na posiedzenie klubu, na którym Braun został zawieszony w prawach członkach oraz otrzymał zakaz wystąpień na mównicy sejmowej. Wipler zdradził, że „szli na ten klub z Mentzenem i Mentzen powiedział to jasno i klarownie, że idą, żeby położyć wniosek o wyrzucenie Brauna z klubu”. Prezesa Konfederacji Korony Polskiej uratować miał jednak marszałek Szymon Hołownia, „stawiając im takie ultimatum” i żądając usunięcia Brauna z klubu.

Po świątecznej przerwie, na początku stycznia 2024 roku Wipler pojawił się w „Porannej Rozmowie” w RMF FM, gdzie głównym tematem okazała się sprawa Brauna. Wprawdzie poseł Konfederacji tym razem początkowo się opierał, ale skłoniony namowami Roberta Mazurka ostatecznie zaczął nadawać na klubowego kolegę. Wipler ubolewał, iż Konfederacja z Braunem, „to jest Konfederacja, która ma 5 procent”. Odnosząc się do zgaszenia chanukii w Sejmie, polityk stwierdził, że poseł zaszkodził „Polsce, Konfederacji, Krzyśkowi Bosakowi, całej ich formacji” i jego zdaniem „powinien zostać usunięty z klubu”.

Także tym razem nie zabrakło pomocnej ręki wyciągniętej do redaktora Mazurka. Wipler pomstował na „ekscesową politykę”, polegającą na wynoszeniu choinek z sądu i wyrywaniu mikrofonu. Wspominając wyniesienie przyozdobionego politycznymi bombkami drzewka z gmachu sądu, Wipler dał jasno do zrozumienia, że Braun odebrał sobie tym powagę. Poseł opowiedział także o wizycie u prezydenta Andrzeja Dudy, kiedy to rzekomo Braun „był niezadowolony, jak był usadzony”, w związku z czym „przestawiał krzesła”. Po takiej anegdocie podobnie jak kilku innych fragmentach wywiadu, można odnieść wrażenie, że gość opowiada o jakimś wariacie.

W czasie rozmowy Wipler dwa razy podsuwał Mazurkowi temat głosowania nad uchyleniem immunitetu Braunowi. Za pierwszym razem redaktor jeszcze się nie skusił, ale za drugim dopytał posła Konfederacji o to, jak będzie głosował. Podejście Wiplera może zdumiewać. Polityk co prawda „uważa, że nie powinno się uchylać immunitetu”, ale w tej konkretnej sprawie „nie podjął jeszcze decyzji”. Widać wyraźnie, iż czyn Brauna był na tyle haniebny, że można w tym przypadku – przynajmniej rozważać – złamanie własnych zasad. Pewne światło na tę sprawę rzucają następne minuty rozmowy Mazurka z Wiplerem.

Redaktor RMF FM przypomniał atak obecnej przy zapalaniu świec chanukowych lekarki na Brauna, z tym że w jego wersji wydarzeń to poseł Konfederacji był agresorem. Problemu z takim przedstawieniem sprawy nie miał Wipler. Nie tylko nie zaprotestował, ale jeszcze uzupełnił przedstawioną przez Mazurka dramatyczną historię lekarki, która na ponad siedem dni wylądowała w szpitalu, dodając, że „wdowa, matka samotnie wychowująca trójkę dzieci praktycznie Święta spędza w szpitalu”. Z wywiadu udzielonego przez Wiplera jasno rysuje się obraz podłego posła Brauna, atakującego żydowską wdowę, samotną matkę trojga dzieci, którą pozbawił nie tylko możliwości świętowania Chanuki w Sejmie, ale także obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia.

Fundamentalna różnica

Wipler, którego zdaniem Braun „powinien zostać usunięty z klubu”, stwierdził także, że „równie dobrze Braun może chcieć i pewnie chce, żeby w Konfederacji nie było Wiplera”. Niezależnie od tego, różnica polega na tym, że Braun nie opowiada o tym podczas medialnego tournée, ale w każdym wywiadzie wypowiada się o klubowych kolegach z kulturą i – być może czasem przesadnym – szacunkiem.

spot_img

Najnowsze