Strona głównaWiadomościŚwiat„Jadą wozy kolorowe taborami”, a Francuzi załamują ręce

„Jadą wozy kolorowe taborami”, a Francuzi załamują ręce

-

- Reklama -

Francja nie radzi sobie z „ osobami wędrownymi”, a przybycie Romów z Europy środkowej dodatkowo komplikuje sytuację. Prawdziwą plagą stały się kradzieże bydła, czy owiec, które są zaraz obrabiane w obozowiskach. Rolnicy pilnują pastwisk, ale bywa, że i one są najeżdżane przez współczesne tabory. Dzikie biwakowanie w miejscach publicznych i na terenach prywatnych to kolejne utrapienie. Czasami kradną prąd, czasami co się da.

Czasami taki tabor zajmuje parking sklepu, czasami wiejski stadion, ale w Bordeaux najechali tereny sekcji rugby klubu studenckiego. Prezes klubu Éric Lanau zgłosił problem władzom i od września oczekuje na ewakuację romskiego „skłotu”.

- Reklama -

Sekcja rugby klubu studenckiego w Bordeaux (BEC) obawia się, że nie będzie już miała wkrótce także dostępu do zastępczych szatni, bo przyległym parkingu ustawiło się 35 nowych przyczep kempingowych. Nowa grupa przybyła po wyrzuceniu jej przez policję z parkingu supermarketu w Bouliac (Gironde).

Teraz 35 przyczep kempingowych dostawiło się do grupy koczującej od września na parkingu Uniwersytetu Bordeaux w Pessac. Przylega on do terenów sportowych Rocquencourt. Klub musiał udostępnić zastępcze szatnie dla rugbistów, ale pewnie i dostęp do tych pomieszczeń zostanie wkrótce ograniczony przez nowych przybyszy.

„Nasza sekcja BEC po 126 latach istnienia jest w niebezpieczeństwie. Nie możemy już tak dalej działać, jesteśmy bliscy poddania się” – mówi mediom prezes Éric Lanau. Sąd wydał decyzję o ewakuacji 17 listopada, ale prefektura ciągle jej nie przeprowadza.

Lokal sekcji był już kilkakrotnie plądrowany. W zeszłym tygodniu ponownie wybito tam cztery okna. Oprócz splądrowanych archiwów i kradzieży pucharów, Éric Lanau odkrył, że zlewozmywaki ze stali nierdzewnej i sprzęt kuchenny zostały zdemontowane i były przygotowane do wyniesienia.

Razem z zawodnikami i ich rodzicami sprzęt pochowano. Wszyscy mają jednak dość i planują zorganizować protest w najbliższą niedzielę. Uniwersytet w Bordeaux to druga „ofiara” okupacji terenu. Też złożył już skargę i wszczął uproszczone postępowanie sądowe.

Inni zabezpieczają się kopaniem rowów przed wjazdami na parkingi, układają duże kamienie i głazy, instalują blokady i barierki. Wszystko to ma zatrzymać lub utrudnić wjazd aut z przyczepami kempingowymi tworzących tabor. Władze pracują nad nowymi przepisami ułatwiającymi eksmisję „wędrowców”.

We Francji gminy przygotowują dla nich specjalne tereny do biwakowania, ale romskie tabory rzadko z nich korzystają. Są zbyt oddalone od centrów i mało atrakcyjne dla „ludzi wędrownych”, którzy wolą wybierać sami miejsca postoju, a że pojęcie własności prywatnej lub publicznej nie jest w tym środowisku szanowane, to już zupełnie inna sprawa. „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma/ Bo czy warto po świecie się tłuc? – śpiewala Maryla Rodowicz, ale jak widać… warto.

Źródło: Le Figaro

Najnowsze