Produkty z certyfikatem islamskiej „koszerności”, tzw. „halal”, stanowią już biliony dolarów. Oczekuje się, że w ciągu najbliższych pięciu lat wartość rynku halal będzie wynosić 10 bilionów. W Turcji zakończył się właśnie światowy Szczyt Halal, który zgromadził m.in. producentów.
W Turcji właśnie zakończył się Światowy Szczyt Halal. „Halal” to bardzo ważny rynek, którego wartość ocenia się obecnie 7 bilionów dolarów, aale w ciągu najbliższych pięciu lat ma wzrosnąć do 10 000 miliardów (10 bilionów). Jest to jeden z najszybciej rozwijających się rynków, odnotowujący rocznie wzrost 7-8%.
Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na czynnik demograficzny i rosnącą populację muzułmanów. Do chodzi do tego wzrost poziomu życia w krajach islamskich, szczególnie w Afryce, a także mocne przywiązanie do religii chęć korzystania z produktów z certyfikatem halal.
Paradoksalnie największymi eksporterami tego typu produktów nie są jednak kraje muzułmańskie. Liderem w eksporcie mięsa, uzyskanego zgodnie z rytualnym ubojem, jest np. Brazylia. W pierwszej piątce eksporterów mięsa nie ma żadnego kraju islamskiego.
Światowy Szczyt Halal obywał się w Stambule. Była też wystawa produktów, np. bezalkoholowe wino z Hiszpanii. Trafia nie tylko na stołu krajów arabskich, ale też na wielkie rynki Indonezji czy Malezji. Halal to nie tylko żywność.
Istnieje nawet rynek turystyki „halal”. W reportażu dla France Info, Murat Yas, który wykłada ekonomię halal na Uniwersytecie Marmara, mówi, że „aby wystawić certyfikat halal w turystyce, sprawdzane jest, czy w hotelach jest żywność halal, czy podaje się alkohol, czy w pokojach jest strzałka wskazująca kierunek do Mekki, czy jest tam jest dywanik modlitewny, Koran, czy nie ma na ścianach żadnych zdjęć kobiet lub nieislamskich obrazów”.
Mężczyźni i kobiety hotelu „halal” powinni mieć też np. oddzielne baseny. Personel musi być ubrany w sposób zgodny z przykazaniami islamu. Są nawet „halalowe” przewodniki turystyczne, które wskazują, gdzie znaleźć jedzenie halal, hotel halal lub szpitale przyjazne muzułmanom. Tak jest na przykład w Tokio w Japoni, a elem jest przyciągnięcie większej liczby turystów, ponieważ Muzułmanie stanowią około 10% wszystkich podróżujących na całym świecie.
Operatorzy turystyki halal chcą jednaktakże przyciągnąć uwagę „niewiernych”. Im też proponuje się „doświadczanie turystyki islamskiej” – mówiła z kolei Marina Muhamad z Centrum Turystyki Islamskiej w Kuala Lumpur. W hotelach oznakowanych jako „przyjazne muzułmanom”, wszystkie mogą znaleźć bezpieczeństwo – dodaje.
Certyfikacja „halal” jest rozszerzana na spa i centra odnowy biologicznej, ale także na turystykę medyczną. Tutaj prym wiedzie Turcja. Ważna część rynku to certyfikacja halal w przypadku produktów kosmetycznych. Mają „szanować środowisko” i być oparte na składnikach naturalnych.
Osobna sprawa to samo uzyskiwanie takich certyfikatów. To dochodowy biznes i w zakresie certyfikacji halal istnieje prawdziwa konkurencja. Sporo tu nadużyć. Stąd inicjatywa krajów islamskich, by zdefiniować wspólny standard certyfikacji. Na razie jednak do tego daleko.
Źródło: France Info