Artur Dziambor nie dostał się do Sejmu X kadencji. Prezes Wolnościowców udzielił wywiadu Agnieszce Szczepańskiej z Wprost. Polityk podzielił się m.in. swoimi przemyśleniami na temat Sławomira Mentzena.
Artur Dziambor w rozmowie z Wprost zapowiedział, że jeszcze wróci do Sejmu „z lepszym planem”.
Wolnościowiec wypowiedział się na temat tego, co działo się w ostatnich miesiącach w Konfederacji, gdy najpierw on sam został usunięty, a po wyborach zaczęto usuwać z różnych funkcji Janusza Korwin-Mikkego.
– Tamta kadencja zdarzyła się przypadkiem, próbowaliśmy poukładać relacje w czterech partiach pod jednym logiem. Wyszło słabo. Dawni koledzy a obecni liderzy chcieli się mnie pozbyć i to zrobili, potem strukturalnie odstrzelili Korwina, wyrzucono go z Rady Liderów, zawieszono w prawach członka. Przeczołgano go w momencie, gdy był najsłabszy. A przecież cztery lata temu to dzięki poparciu, jakie generował swoim nazwiskiem, Konfederacja znalazła się w Sejmie. Pytanie, kto poleci w dalszej kolejności – stwierdził.
Dziambor skrytykował także Sławomira Mentzena, który według niego „robi sobie jaja. Wciąż nie rozumie, że nie jest już śmieszkiem z TikToka, tylko posłem”.
– Myślę, że Sławek zakumpluje się ze Zbyszkiem Ziobrą i Jackiem Sasinem. Jak się siedzi koło siebie, siłą rzeczy nawiązuje się bliższą relację, chociaż nie jest to takie proste, bo siedzą w pierwszym rzędzie. Panie, które rejestrują dźwięki z sali plenarnej słyszą wszystko, o czym parlamentarzyści rozmawiają. Dlatego radzę Sławkowi: uważaj, abyś nie trafił do stenogramu – uważa prezes Wolnościowców.