Francuskie media tłumaczą odbiorcom, „dlaczego świat stopniowo traci zainteresowanie wojną na Ukrainie?”. Ta „pedagogika” może stanowić tło do szykowania jakiejś próby porozumienia z Moskwą.
„Le Figaro” stwierdza wprost, że „od czasu barbarzyńskiego ataku Hamasu na ziemię izraelską i reakcji Sił Zbrojnych Izraela, wojna na Ukrainie została zepchnięta na drugi plan”, ale zauważa, że nie chodzi tu tylko o wydarzenia bieżące.
Rzeczywiście Ukraina zniknęła z dzienników telewizyjnych, a informacje o wydarzeniach na froncie w Europie stanowią we Francji ułamek informacji dostarczanych o tym, co dzieje się na froncie na Bliskim Wschodzie. Jednak nie tylko wojna w Izraelu jest powodem zmniejszania się zainteresowania Ukrainą.
„Le Figaro” zauważa, że „w rzeczywistości zjawisko to obserwuje się od kilku miesięcy” i dodaje „był taki czas, nie tak dawno temu, gdy wojna na Ukrainie wciąż regularnie gościła na pierwszych stronach gazet, a telewizje dużą część swoich programów poświęcały analizie konfliktu. Jeszcze kilka tygodni temu na frontonach wielu budynków publicznych powiewały ukraińskie flagi, a do Kijowa przybywali międzynarodowi przywódcy”.
Po 7 października „uwaga przeniosła się z Europy Wschodniej na Bliski Wschód”. Doszło tu zapewne także zjawisko pewnego „zmęczenia” doniesieniami z Ukrainy, zastojem na froncie i przejściem do wojny pozycyjnej, ale nie można wykluczyć, że przełożenie zwrotnicy w mediach zachodnich zwiastuje także przekładanie zwrotnicy przez polityków…