Mężczyzna podejrzewany o postrzelenie dwóch osób przed szpitalem w mieście Toda na północnych peryferiach Tokio, zabarykadował się w urzędzie pocztowym w sąsiedniej miejscowości – podaje agencja Reutera we wtorek. Władze miasta Warabi oświadczyły, że mężczyzna „z czymś, co przypomina pistolet” wziął zakładników.
Japońska policja otoczyła we wtorek urząd pocztowy w Warabie, w którym ukrywał się mężczyzna „z czymś, co przypomina pistolet” i oświadczyła, że sprawa może być powiązana ze strzelaniną w pobliskim szpitalu.
Wcześniej informowano, że dwóch mężczyzn – lekarz w wieku 40 lat i pacjent w wieku 60 lat – odniosło obrażenia po tym, gdy w szpitalu ogólnym w Todzie słychać było odgłosy, przypominające strzały z broni palnej. Według policji, strzły „z broni podobnej do pistoletu” padły z ulicy przed szpitalem – podaje japoński nadawca NHK.
Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia na motorze i według śledczych zabarykadował się w oddalonym o ok. 1,5 km urzędzie pocztowym w Warabie. Jak podaje agencja Reutera, w budynku znajdowały się dwie pracowniczki poczty, które zostały wzięte jako zakładniczki.
Ponadto – według śledczych – po południu doszło do pożaru w mieszkaniu w Todzie, w którym prawdopodobnie mieszkał podejrzany.
Policja bada także związek pomiędzy strzelaniną a pożarem.
W Japonii obowiązują surowe restrykcje dotyczące posiadania broni. Jednak w ostatnich latach nasilają się obawy w związku z przypadkami strzelanin z broni wyprodukowanej ręcznie, takiej jak ta użyta w przypadku zabójstwa byłego premiera Shinzo Abego w lipcu 2022 r. W ubiegłym roku doszło w sumie do dziewięciu strzelanin, w tym sześciu w porachunkach gangów, w których zginęły 4 osoby.