Minister spraw zagranicznych Iranu Hosejn Amir-Abdollahijan zagroził Izraelowi regionalną eskalacją konfliktu, jeżeli „nie ustanie agresja wobec Palestyńczyków”. W regionie – jak stwierdził szef MSZ – wszystkie siły są gotowe do działań, a „palce spoczywają na spuście”.
– Odpowiedzialność za ewentualne otwarcie nowych frontów w regionie i jakąkolwiek eskalację dzisiejszej wojny spoczywa bezpośrednio na Stanach Zjednoczonych i syjonistycznym reżimie (Izraela) – powiedział Amir-Abdollahijan.
Wcześniej premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział, że w odwecie za atak palestyńskiego Hamasu z 7 października, podczas którego terroryści zamordowali ponad 1400 mieszkańców przygranicznych wiosek izraelskich i porwali ponad 120 zakładników „zniszczy” tę organizację. Armia izraelska rozpoczęła ostrzał wymierzony w dowódców i infrastrukturę Hamasu.
Władze Izraela zażądały również, by palestyńska ludność cywilna ewakuowała się na południe Strefy Gazy, co pozwoli na bezpośrednie działania militarne. Sąsiednie kraje muzułmańskie gwałtownie zaprotestowały przeciwko temu żądaniu, twierdząc, że jest to próba wysiedlenia palestyńskiej ludności.
Minister Amir-Abdollahijan – jak przypomniała agencja Reutera – spotkał się w sobotę w Katarze z przywódcą Hamasu Ismailem Hanije. Według oświadczenia Hamasu liderzy przedyskutowali ostatni atak na Izrael i „uzgodnili kontynuowanie współpracy”, zaś szef MSZ Iranu wyraził uznanie dla „historycznego zwycięstwa” Hamasu, które – jego zdaniem – „zadało cios izraelskiej okupacji palestyńskich terytoriów”.