Mateusz Morawiecki znów rozdaje nieswoje pieniądze. By zmobilizować elektorat PiS, proponuje po 250 tys. zł dla każdej gminy do 20 tys. mieszkańców, w której frekwencja wyborcza przekroczy 60 proc.
– Aby ta frekwencja była jak najwyższa, proponujemy dla wszystkich gmin w powiatach do 20 tys., dodatkowe środki – 250 tys. zł dla Kół Gospodyń Wiejskich lub zespołów sportowych, jeżeli się przekroczy pułap frekwencyjny 60 proc. Pójdźcie do wyborów, głosujcie w referendum w najbliższą niedzielę. To niezwykle ważna sprawa – mówił w Karminie (woj. wielkopolskie) Morawiecki.
Tym samym PiS stawia na rozwiązanie wprowadzone podczas wyborów prezydenckich – przewiduje gratyfikacje dla gmin, w której mieszkańcy popiszą się największą wyborczą frekwencją.
W 2020 roku władza gospodarsko „rozdawała” wozy strażackie. Teraz idzie znacznie szerzej. Na początku października Morawiecki ogłosił, że przeznaczy po milionie złotych na remont remiz strażackich dla gmin z największą frekwencją w wyborach. Pieniądze mają trafić do jednej gminy w każdym powiecie. Powiatów mamy 314, więc wszyscy Polacy wydadzą na to 314 mln zł. Nie ma to oczywiście najmniejszego sensu, by remontować remizy tam, gdzie będzie największe frekwencja, a nie tam, gdzie jest to rzeczywiście potrzebne.
Teraz PiS dorzuca po 250 tys. zł dla każdej gminy do 20 tys. mieszkańców, w której frekwencja wyborcza przekroczy 60 proc. Ile na to pójdzie pieniędzy, jeszcze nie sposób ocenić, ale można założyć, że PiS lekką ręką wyrzuci z pół miliarda złotych (razem z remizami). Tylko i wyłącznie dla interesu partyjnego.
Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że lwią część zwolenników Prawa i Sprawiedliwości stanowią ludzie z mniejszych miejscowości. I to dzięki nim PiS wygrywa wybory. Za obietnicę miliona złotych na remont remizy czy 250 tys. zł dla Kół Gospodyń Wiejskich albo zespołu sportowego władza próbuje elektorat „zmobilizować”, czyli po prostu „kupić”.