26 maja niemiecka fregata „Bayern” wracała do portu po ćwiczeniach NATO. Okazuje się, że w czasie tej drogi, rosyjski niszczyciel „Wiceadmirał Kułakow” ścigał ją po Morzu Bałtyckim. Tego typu groźne incydenty na Bałtyku zdarzają się coraz częściej.
Niemiecka fregata „Bayern” wraz z niemieckim okrętem podwodnym U-33 przeprowadzały zorganizowane przez NATO ćwiczenia z zakresu walki z okrętami podwodnymi „Dynamic Mangoose” w korytarzu GIUK między Grenlandią, Islandią i Wielką Brytanią. Po zakończeniu szkolenia okręt wojenny wyruszył w drogę powrotną do portu w Rostocku w Niemczech.
Jak donosił „Bild” była to jednak podróż pełna wrażeń za sprawą Rosjan. Niemiecka fregata była ścigana przez rosyjski niszczyciel „Wiceadmirał Kułakow”. Ten rosyjski okręt wojenny opuszczał fiord Kola w północnej Rosji i miał przeprowadzać ćwiczenia z zakresu walki z okrętami podwodnymi.
Według mediów ścigał „Bayern” wzdłuż wybrzeża Norwegii, aż do Morza Bałtyckiego. Na „odsiecz” popłynęła duńska fregata „Iver Huitfeld”. Ta z koeli towarzyszyła jednostce rosyjskiej do Wielkiego Bełtu, gdzie wzajemne pościgi się zakończyły.
Napięcie wzrosło po tym, jak kraje NATO postanowiły pilnować rosyjską tzw. „flotę cieni”, a z kolei Moskwa ogłosiła zaostrzenie działań na Morzu Bałtyckim, aby zapewnić ochronę tankowcom z owej „floty widmo”.
Po incydencie, wypowiedział się koordynator ds. morskich niemieckiego rządu federalnego, który w wywiadzie dla „Bild”, uznał, że to wydarzenie „pokazuje, że musimy również jak najszybciej chronić nasze porty przed rosnącymi zagrożeniami ze strony Rosji”.
Źródło: Bild