Z początkiem kwietnia sanepid rozpoczął kontrole kart szczepień dzieci i młodzieży. Jednocześnie posypały się wnioski o wypisanie najmłodszych z przychodni. Co to daje? Dziecko znika z radarów państwa – pisze w środę „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z informacji przekazanych DGP przez dyrektorów placówek podstawowej opieki zdrowotnej, przed uruchomieniem przez głównego inspektora sanitarnego powszechnego spisu szczepień deklaracje dotyczące rezygnacji z usług przychodni były rzadkością i trafiały się raz na kilka miesięcy.
„Dziś jest ich co najmniej kilka w tygodniu. Tylko w ubiegłym miałam informacje o siedmiu. A są przychodnie, które mają ich nawet po 10” – wyjaśnia cytowana przez „DGP” Bożena Janicka, prezeska Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego i lekarka rodzinna z Białegostoku, informuje z kolei o dwóch–trzech deklaracjach składanych w tygodniu.
„Mamy już kilkanaście przychodni, które mierzą się z takim zjawiskiem” – zaznacza.
Zdaniem Tomasza Zielińskiego, lekarza i współwłaściciela przychodni, jest to sposób na ukrycie dziecka przed systemem obowiązkowych szczepień ochronnych.
Przypomnijmy: zapowiadana przez GIS pod wodzą dr Pawła Grzesiowskiego kontrola kart szczepień rozpoczęła się 1 kwietnia. Główny Inspektor Sanitarny chce poznać szczegółowe statystyki szczepień dzieci w Polsce, od urodzenia do 19. roku życia. Chodzi o przyjmowanie preparatów przeciw 13 chorobom zakaźnym. GIS grozi rodzicom niegodzącym się na przymusowe szczepienia postępowaniami i karami.
[…] Bezprecedensowa skala zjawiska. Tak Polacy chcą ukryć dzieci przed sanitarystą Grzesiowskim […]