Mer Lwowa Andrij Sadowy skomentował protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą haniebnym wpisem w mediach społecznościowych.
Unia Europejska zniosła wobec ukraińskich przewoźników wymóg uzyskania licencji handlowych. W związku z tym polscy przewoźnicy rozpoczęli protest i kontynuują blokadę przejść granicznych z Ukrainą w Korczowej, Dorohusku, Medyce i Hrebennem.
Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu informował wcześniej, że złoży w Przedstawicielstwie KE w Polsce wniosek w sprawie „przywrócenia zezwoleń na przewozy komercyjne dla pojazdów z Ukrainy” w związku z pogarszającą się sytuacją polskiego sektora transportowego.
Przewoźnicy napisali w nim m.in., że sektor transportowy ma 6 proc. udział w PKB Polski, zatrudnia ponad 1 mln osób, a branża do krajowego i samorządowego budżetu wpłaca 16 mld zł rocznie. Jako powód kryzysu wskazali umowę między Unią Europejska, a Ukrainą, która m.in. zniosła zezwolenia na przewozy komercyjne z Ukrainy.
Protesty z oczywistych względów krytykowane są przez stronę ukraińską – polskie i ukraińskie interesy są w tym punkcie widocznie sprzeczne ze sobą.
Z wolnościowego punktu widzenia ani polscy, ani ukraińscy, ani żadni inni przewoźnicy nie powinni być blokowani żadnymi narzucanymi przez państwo lub organizacje ponadpaństwowe licencjami lub ograniczeniami.
Ukraiński minister infrastruktury w Dohorusku
W Dohorusku, po polskiej stronie granicy, pojawił się w sobotę ukraiński minister infrastruktury Serhij Derkacz, który zwrócił się do koczujących tam ukraińskich przewoźników.
– Pracujemy z ministerstwem infrastruktury, z Komisją Europejską, żeby znaleźć rozwiązanie. Też prosimy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, żeby pomagał nam, żeby znaleźć to rozwiązanie i jak najszybciej odblokować tę granicę – mówił.
– Robimy wszystko, żeby negocjować dalej z Unią Europejską, z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, żeby znaleźć to rozwiązanie, żeby odblokować granicę i pozwolić naszym kierowcom wrócić do domu – dodał.
Derkacz przypomniał, że Ukraina przewozi przez terytorium Rzeczypospolitej ok. 30 proc. wszystkiego swoje zapotrzebowania do sektora energetycznego.
Kiedy mamy sytuację, że ponad miesiąc te cysterny stoją już w oczekiwaniu w kolejkach to (powoduje) bardzo duże napięcie, presję i duży problem dla naszych systemów energetycznych – powiedział.
Haniebny wpis mera Lwowa
Sprawę skomentował także mer Lwowa – Andrij Sadowy. „Nasi polscy przyjaciele powinni wrócić do rzeczywistości” — napisał w mediach społecznościowych ukraiński samorządowiec.
„Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy jest niwelowany przez marginalną grupę, która blokuje dostawy towarów humanitarnych do kraju drugi rok broniącego swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy” — dodał.
Sadowy stwierdził, że cena, jako Ukraina ponosi przez protest, jest „zbyt wysoka”. „Czy Polska ma odwagę, wolę polityczną i narzędzia obywatelskie, aby zakończyć tę haniebną blokadę Ukrainy?” — pyta samorządowiec.
Warzecha: Mer kłamie
Ukraińskiemu samorządowcowi za pośrednictwem mediów społecznościowych odpisał znany na prawicy publicysta – Łukasz Warzecha.
„Po pierwsze – pan mer kłamie. Pomoc humanitarna jest przepuszczana. Po drugie – to nie są „marginaliści”, tylko ogromna grupa polskich przedsiębiorców, którzy bronią swoich firm i swojego dorobku życia przed nieuczciwą konkurencją” – pisze redaktor.
„Po trzecie – wy sobie wyobrażaliście, że wszyscy Polacy podporządkują się waszym interesom, bo tak się zachowywali nasz rząd i prezydent? No to się pomyliliście” – dodaje.
Na koniec Warzecha napisał: „A cytując klasyka francuskiej polityki – «vous avez perdu une occasion de vous taire» [pol. tłum. «straciłeś okazję, by milczeć»]”.
Po pierwsze – pan mer kłamie. Pomoc humanitarna jest przepuszczana.
Po drugie – to nie są „marginaliści”, tylko ogromna grupa polskich przedsiębiorców, którzy bronią swoich firm i swojego dorobku życia przed nieuczciwą konkurencją.
Po trzecie – wy sobie wyobrażaliście, że… https://t.co/EgZ40WIyjv— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) November 25, 2023