Strona głównaWiadomościPolitykaZandberg wali w Tuska! Chodzi o głośne obietnice. "Już tę konferencję widziałem,...

Zandberg wali w Tuska! Chodzi o głośne obietnice. „Już tę konferencję widziałem, tylko wtedy był Palikot, a nie Brzoska”

-

- Reklama -

– Mam poczucie, że ja już tę konferencję widziałem w 2008 roku. Tylko wtedy Brzoska nazywał się Palikot (…) Pan premier odtwarza to samo – powiedział w „Graffiti” kandydat partii Razem na prezydenta Adrian Zanberg. Twierdził też, że „jeżeli chodzi o konkrety, to nic od premiera nie usłyszałem”.

Zandberg komentował konferencję premiera Donalda Tuska na temat planów gospodarczych dla Polski. Tusk przekonywał, że ten rok będzie „rokiem pozytywnego przełomu”, zaś inwestycje z naszych kieszeni wyniosą około 650 mld zł.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Zapowiedziano m.in. rozwój portów, inwestycję w atom czy uproszczenie procedur dla przedsiębiorców. Mowa była również o potężnych nakładach na logistykę czy też o niższych podatkach, co swoją drogą jest standardem nawet u socjalistów, co pokazały rządy PiS. Społeczeństwo bowiem nie ma jakoś problemu z tym, że obiecuje się niższe podatki, po czym nakłada się znacznie wyższe, niż były wcześniej.

Europa Suwerennych Narodów

Poseł i lider partii Razem oraz kandydat tej partii na prezydenta Adrian Zandberg skrytykował konferencję i wystąpienie Tuska. Jego zdaniem premier nie przedstawił żadnych konkretów.

- XVI Konferencja Prawicy Wolnościowej -

– Premier bardzo się ucieszył, że poziom inwestycji to będzie 650 mld złotych. Nie wiem, czy ktoś go wprowadził błąd, czy pan premier chciał wprowadzić w błąd społeczeństwo. To wcale nie oznacza, że inwestycje w Polsce jakoś istotnie rosną. Nie, to oznacza stagnację – zaznaczył Zandberg.

Dodał, że jego zdaniem sektor prywatny w Polsce „inwestuje za mało”.

– Tam, gdzie sektor prywatny nie daje rady, potrzeba dużych inwestycji publicznych – przekonywał lider partii Razem.

– Nie chodzi o to, żeby zbudować w końcu symboliczną, jedną elektrownię atomową, której PO-PiS od 20 lat nie wybudował. My potrzebujemy ośmiu bloków jądrowych zanim zamkną się piece węglowe, zanim technologicznie zamknie się Bełchatów i inne bloki węglowe, na których stoi gospodarka – twierdził Adrian Zandberg.

Warto zaznaczyć, że jest to rozwiązywanie przez polityków problemu, który sami stworzyli. Nie ma bowiem racjonalnych powodów, by rezygnować z energii opartej o węgiel, którego mamy ogromne złoża. Niestety, politycy ulegają tzw. zielonej ideologii, co powoduje poważne problemy i wzrosty cen.

Zandberg następnie przekonywał, że władze powinny inwestować w nowe linie produkcyjne substancji czynnych do leków, fabryki prochu oraz badania, naukę i rozwój.

Następnie odniósł się do powierzenia prezesowi InPostu Rafałowi Brzosce szefa zespołu ds. deregulacji.

– Mam poczucie, że ja już tą konferencję widziałem w 2008 roku. Tylko wtedy Brzoska nazywał się Palikot, powoływano komisję „Przyjazne państwo”, z której nic nie wynikło – ocenił Zandberg.

Dodał, że premier Tusk po latach „odtwarza to samo”, ale „brakuje treści”. Nie wiedział też, co Brzoska „chce rozluźniać”. Prowadzący Marcin Fijołek wówczas wtrącił, że to Brzoska miałby „przynieść konkrety”.

– To jest dla mnie kuriozum. O ile pamiętam, to Rafał Brzoska nie wygrał żadnych wyborów w Polsce. Odpowiedzialnością polityków, którzy rządzą jest to, by mieć projekty, propozycje zmian – odpowiedział Adrian Zandberg.

– Ja zobaczyłem premiera, który najpierw w długim wystąpieniu przyznawał się do bezradności, jeśli chodzi o pomysł na rozwój  Polski (…) a potem na końcu zobaczył na sali miliardera i pomyślał „skoro ja nie mam pomysłu, to może niech ten facet to zrobi za mnie” – skwitował Zandberg.

Najnowsze