Premier Keir Starmer i prezydent Wołodymyr Zełenski podpisali 16 stycznia umowę o bezpieczeństwie. Starmer z Ukrainy przyjechał jeszcze na rozmowy do Polski. Podpisana w czwartek w Kijowie umowa opiewa na „sto lat”. Dotyczy ono m.in. kwestii dotyczących bezpieczeństwa, pogłębienia współpracy obronnej, ochrony zdrowia, technologii oraz współdziałania w dziedzinie migracji.
Umowa z lewicowym rządem brytyjskim ma być częścią „zabezpieczeń” dla Ukrainy na wypadek zmian polityki amerykańskiej po objęciu władzy przez Donalda Trumpa. Wcześniej podobne „gwarancje” dawała Ukrainie Francja. Francusko-brytyjskie „gwarancje” bez udziału USA, coś jednak historycznie w Polsce przypominają…
Zelenski stwierdził jednak, że „jesteśmy pewni naszych europejskich partnerów, a to wzmacnia zarówno Ukrainę, jak i Wielką Brytanię oraz całą naszą przestrzeń euroatlantycką. To podstawa wzajemnych relacji naszych narodów w nadchodzącym pokoleniu”.
Z Londynu popłynie na Ukrainę co najmniej 3,6 mld dolarów rocznej pomocy wojskowej. Kolejne 3 mld dolarów może trafić do Kijowa z zamrożonych rosyjskich aktywów. Starmer nazwał umowę historyczną i ocenił, że przeniesie ona współpracę ukraińsko-brytyjską na wyższy poziom.
Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział także przekazanie Ukrainie brytyjskiej broni artyleryjskiej i nowego mobilnego systemu obrony powietrznej. Mobilny system obrony powietrznej o nazwie Grateful został sfinansowany wspólnie z Danią.
Umowa o „stuletnim partnerstwie” składa się z 14 artykułów, z których pierwszy przewiduje: pogłębienie współpracy obronnej, w tym rozwój sił zbrojnych i współpracy przemysłów zbrojeniowych, wzmocnienie ukraińskiego systemu zamówień obronnych i transfer technologii w celu wspólnej produkcji uzbrojenia.
Podczas wizyty Starmera w Kijowie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Dron użyty przez Rosję do ataku na Kijów przeleciał w godzinach popołudniowych w pobliżu miejsca spotkania brytyjskiego premiera z ukraińskim prezydentem nad dzielnicą rządową. Słyszano także eksplozję.
Lider Partii Pracy Keir Starmer po raz pierwszy od czasu wyboru na premiera w lipcu, udał się na Ukrainę. Media wskazują, że wizyta ma miejsce kilka dni przed powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu. Podkreśla się też, że brytyjski premier nie zobowiązał się do wysłania swoich wojsk. Starmer mówił jednak wprost, że chodzi o „zapewnienie Ukrainie możliwie najsilniejszej pozycji w roku 2025” przed spodziewanymi rozmowami z Moskwą. Deklaracja taka padła podczas wizyty brytyjskiego premiera u rannych ukraińskich żołnierzy w szpitalu.
Źródło: AFP/ Le Figaro