Strona głównaWiadomościPolskaGrzegorz Braun: Nie mogę zlekceważyć mojego obowiązku

Grzegorz Braun: Nie mogę zlekceważyć mojego obowiązku [VIDEO]

-

- Reklama -

Prawa strona Polski trzymana jest w napięciu. Polski poseł do parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun wciąż oficjalnie nie zadeklarował, czy będzie się ubiegał o fotel prezydenta Polski w nadchodzących wyborach. Braun udzielił we wtorek wywiadu redaktorowi Piotrowi Korczarowskiemu z emisja.tv, w którym szeroko omówił ten temat.

Grzegorz Braun nadal nie zadeklarował oficjalnie startu w wyborach prezydenckich, jednak po wysłuchaniu poniższej rozmowy chyba nikt nie ma wątpliwości, że tak się stanie. Wszystko okaże się już niebawem, kiedy to oficjalnie zostaną ogłoszone wybory prezydenckie przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Grzegorz Braun w emisjaTV mówił dużo o sytuacji prawicy Polsce, i o problemach wewnątrz Konfederacji.

Europa Suwerennych Narodów

– Konfederacja, która miała być głosem i politycznym narzędziem antysystemu i prawicy pryncypialne ideowej, poszła na bardzo wiele kompromisów. Moim zdaniem zresztą bynajmniej nie wymuszonych przez okoliczności, to były raczej kompromisy wydumane przez niektórych liderów naszej formacji – mówił Grzegorz Braun.

– Jesteśmy (Konfederacja Korony Polskiej i środowiska wspierające Grzegorza Brauna – przyp. red.) przygotowani na każdy wariant, jesteśmy gotowi do tego, żeby stawić czoła wyzwaniom i sprostać tej sytuacji, jakkolwiek by się ona nie rozwinęła, i wewnątrz Konfederacji, i na polskiej, i na międzynarodowej scenie politycznej. Jesteśmy na to przygotowani, nic nas nie zdziwi. Mogę z dumą państwa poinformować, że decyzje polityczne, które są do podjęcia, już są najlepiej jak tylko to możliwe przygotowane. Różne scenariusze były poddawane wielokrotnie weryfikowanym analizom i nic nas nie zaskoczy, i nic nas nie zdziwi, i każdemu wyzwaniu sprostamy – mówił Braun.

– Konfederację trzeba uratować także i przed nią samą ponieważ Konfederacja odeszła od… no tak to ujmę, odeszła od zmysłów, konkretnie od zmysłu politycznego, który był trafny. Teraz zaś moi Szanowni koledzy pożeglowali, odpłynęli do centrum i dobrze się tam czują. Oni się w tym centrum odnaleźli. I ja, poza wszystkim innym, nie chciałbym nikomu stawać na drodze do szczęścia, jakkolwiek kto opacznie może swoje szczęście pojmować. Ja nie zostałem na żadnym etapie zaproszony do udziału w kampanii wyborczej, którą, owszem, prowadzą niektórzy członkowie Konfederacji Wolność i Niepodległość, i nie chciałbym w żadnym wypadku, i nie chciałem przez minione miesiące i kwartały, narzucać się nikomu.

Braun o kandydowaniu

– Ale nie mogę zlekceważyć mojego obowiązku działania na prawicy, tej prawicy, która jest jednoznaczna w swoim przywiązaniu do wolności i suwerenności, do bezpieczeństwa życia ludzkiego i bezpieczeństwa narodowego, ostrości konturu granic, jest przywiązana do jednoznacznego pojmowania sprawy bezpieczeństwa życia ludzkiego, zdrowia, pomyślności, której być nie może bez dobrego gospodarowania. A więc mówiąc krótko cała ta prawica, która nie chce konserwować zastanego układu, która nie chce negocjować swojego kącika rezerwatu dla „polskich Indian” gdzieś tam w eurokołchozie i gdzieś tam w tej Republice Okrągłego Stołu, która jest na poły dziś landem eurokołchozowym, na poły republiką banderowską/ ukropolem/ ukropolinem/ stanem amerykańskim, nie chcemy by była republiką sowiecką, eurosowiecką, nie chcemy negocjować zakresu naszej suwerenności, wolności, niepodległości, nie chcemy wystawiać na ryzyko bezpieczeństwa narodowego, indywidualnego we wszystkich wymiarach; i w tym wymiarze geopolitycznym, militarny, i w wymiarze gospodarczym, żywnościowym, energetycznym, wreszcie w wymiarze tożsamościowym.

– Tego wszystkiego nie jesteśmy skłonni negocjować z kimkolwiek, poza Narodem Polskim. No ale właśnie, Narodem Polskim tj. z tymi, którzy jeszcze chcą by Naród Polski istniał, z tymi, którzy chcą być Narodem Polskim a nie ludnością tubylczą landu eurokołchozowego. No i tych wszystkich nie możemy zostawić bez kandydata w wyborach prezydenckich. Szanowni państwo nie ma próżni w przyrodzie. Jeśli nie wystąpi realny kandydat to ta próżnia chwilowa zostanie natychmiast zagospodarowana przez trolli, awatary, przez rozmaite kreacje realizujące model operacji Trust i tego ryzyka ja osobiście nie jestem skłonny podejmować dlatego jestem dziś gotów na każdą okoliczność – mówił Braun.

Braun o Konfederacji

– Ja przez 6 lat pracy w Konfederacji Wolność i Niepodległość bardzo niewiele opuściłem zebrań, posiedzeń naszych gremiów decyzyjnych. Myślę że byłem bardzo pilnym uczestnikiem posiedzeń Rady Liderów Konfederacji, nigdy nie odmawiałem wymiany zdań, dyskusji, ba, może nawet z punktu widzenia niektórych byłem skłonny zbyt chętnie dyskutować. Mówię zbyt skłonny dlatego, że niektórzy podejście koncyliacyjne, potocznie grzeczność biorą za słabość, niektórzy ustępstwa na rzecz wspólnej sprawy traktują jako niezdolność do działania samodzielnego.

– Lata mijały i nie było reasumpcji, mimo, że pierwotnie na co innego się umawialiśmy. A umawialiśmy się na przykład na to, że te pierwotnie ustalone parytety w Konfederacji będą podlegały reewaluacji, renegocjacji nawet corocznie jeśli potrzeba. Otóż to nigdy nie nastąpiło. Nasze, Korony grzeczne w tej sprawie przypomnienia, napomnienia, wezwania to był groch o ścianę. I przyszedł moment, w którym, jak to zauważyła koleżanka publicystka obecnie pani Torkowska, należałoby Konfederacji przywrócić ustawienia fabryczne.

– I w ramach układania tego konsensusu, który poszerza a nie zawęża wachlarz możliwości polskiej prawicy, nie oczekiwaliśmy niczego innego poza przywróceniem używalności organów statutowych na czele z Radą liderów Konfederacji. No i na czele z Kongresem partii, który nie obraduje permanentnie tylko zwoływany jest raz na jakiś czas, nawet można powiedzieć z rzadka. Przedstawiciele Korony w Radzie Liderów Konfederacji o to właśnie ni mniej ni więcej wnioskowali szereg razy. Bez skutku. Mimo mylący i jak się okazało bez pokrycia zapowiedzi, które nie my, ale inni uczestnicy tego projektu wygłaszali – zapowiadany był ten Kongres na jesień 2024 i nic takiego się nie wydarzyło.

– I wreszcie procedura prawyborcza. To Konfederacja weszła z tym na rynek polityczny, to Konfederacja pierwsza z marszu niejako, bo to był przełom 2019 i 20 roku, Konfederacja przeprowadziła prawybory i to był sukces. Wszyscy wróżyli, że Konfederacja tego nie przeżyje, że się rozpadnie, że napięcia przeciążenia wewnętrzne, animozje spotęgowane będą kosztowały nas rozpad całej formacji. To się nie wydarzyło. Wyłoniony został w toku prawyborów kandydat lojalnie popierany następnie przez wszystkich uczestników naszego projektu, i dzięki temu głosy nań oddała, jak wówczas na nasze skromne aspiracje, ogromna liczba naszych rodaków i to był sukces. Niestety nie sposób się było tego doprosić.

– Jeżeli coś nie przechodzi przez Radę Liderów, nie przechodzi przez Kongres, nie jest poddane kryterium prawyborczemu, no to co to jest? To jest albo samowola albo, co może jeszcze gorzej, zakulisowa kombinacja, w której jedni wysuwają roszczenie, a drudzy ulegają szantażowi wewnętrznemu. Korona pozostała poza tym układem. Korona do żadnej zmowy nie przystąpiła. Korona, o ile to było możliwe zachowując lojalność wobec formacji, wobec naszych koalicjantów z Ruchu Narodowego i Nowej Nadziei, bardzo oględnie komunikował na zewnątrz o tym, że są takie problemy.

– Jednakowoż takie komunikaty nadawaliśmy z poczucia wyższej lojalności wobec opinii publicznej, patriotycznej. I to było właśnie w ubiegłym roku, kiedy te nasze oczekiwania zostały po prostu bardzo bezkompromisowo zawiedzione. Korona przedstawiła swoje naprawdę niewygórowane, nie roszczenia tylko oczekiwania porządkujące wewnętrzny rytm pracy i zasady współpracy w Konfederacji. Bez skutku, bez echa. Mamy już rok 2025 i powtarzam niektórym się zdaje, że lojalność, grzeczność, skłonność do pokojowego, koncyliacyjnego rozwiązywania problemów, że to wszystko słabość, że to wszystko nic innego tylko niezdolność do działania. No więc kto tak myślał, ten się myli. Nasze decyzje polityczne nie są ani impulsywne, reaktywne, co nagle to po diable. Nie działamy w trybie jakiegoś nagłego alarmu, pod wpływem bodźców, które przychodziły do nas zewnątrz – mówił Grzegorz Braun.

Kandydat Braun

– Śledzę doniesienia medialne. Kiedy mnie zapytał o te sytuację Pan marszałek Bosak, z którym miałem w ostatnich dniach przyjemność spożyć nie pierwszą i mam nadzieję nie ostatnią kawę w jego eleganckim gabinecie, zapytał mnie Pan marszałek Bosak 'co słychać’, powiedziałem, że również śledzę doniesienia i te doniesienia dają mi wiele do myślenia. Bardzo mi bardzo mi pochlebiaj, ale także zwiększają moje poczucie zobowiązania, te wszystkie wezwania, z którymi mam do czynienia w ostatnich dniach, tygodniach. No przecież to trwa już od miesięcy. Zapytał mnie Pan marszałek Bosak, kiedy odniosę się do tych do tych doniesień, tych wezwań, tych komentarzy, na co na co odpowiedziałem, że nie widzę potrzeby pilnego bieżącego komentowania komentarzy, które odnoszą się do tej sytuacji, ponieważ nie widzę powodu dla którego miałbym płacić za prąd skoro żarówka i tak świeci się już bardzo jasnym światłem.

– Cieszy mnie to, że sprawy żyją swoim życiem, cieszy się cieszy mnie to, że sytuacja ma wymiar także i uwaga plebiscytowy. Ja nie Boję się poddawać kryterium, i nie Boję się być zmierzony i zważonym, nie lękam się osądu szerokiej publiczności, ze szczególnym uwzględnieniem publiczności patriotycznej, moich rodaków prawaków. Choć jak słyszę nie tylko rodacy prawacy nie potępiają, a wręcz cenią sobie rozmaite akcje w moim wykonaniu. Zjednoczony front gaśnicy jest na pewno znacznie szerszy niż tylko nasze, z całym szacunkiem, prawackie bańki. Ja zatem nie lękam się kryterium, i nie mam takiego stanu lękowego, nie mam zmartwień.

– Oczywiście zachowując powagę i w wielkim poczuciu obowiązku, ale jednocześnie mam ten komfort lekkiego serca w tej sytuacji. Niczego nie zaniedbałem, o niczym nie zapomniałem, gdybym ja zapomniał przypomnieli by mi o tym moi towarzysze, zwłaszcza z najbliższego otoczenia, oni by mi przypomnieli. Nie zaniedbaliśmy niczego. Jeżeli rzeczywiście kampania prezydencka 2025 roku w Polsce odbędzie się z moim udziałem, to nie lękam się plebiscytu, którym będzie przesądzenie czy moja rola, moja działalność publiczna, czy jest oceniana na tyle życzliwie, żeby rodacy wystawili mi promesę na dalszą działalność. Tego będzie dotyczył ten plebiscyt, to się rozstrzygnie w tych wyborach, jeżeli one się odbędą i jeżeli ja do nich przystąpię jako państwa kandydat na prezydenta Polski – powiedział Braun.

Cała rozmowa poniżej:

Najnowsze