Kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat starła się z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” w TVN24. Dziennikarka zarzucała tej pierwszej, że kiedyś nie zagłosowała na kandydata PO Bronisława Komorowskiego. Używała także śmiesznej mutacji języka polskiego obejmującej feminatywy, jakby była to poprawna polszczyzna.
TVN zostanie uznane wkrótce za firmę strategiczną. Dlaczego – można się było przekonać podczas programu „Kropka nad i”, gdzie prowadząca program zrobiła istny zarzut wobec kandydatki na prezydenta, że kiedyś nie zagłosowała na polityka PO.
Czytaj także: Biejat w panice. Bosak wypunktował wszystkie jej kłamstwa na żywo w Polsat News [VIDEO]
Olejnik wypomniała Biejat sytuację z 2015 roku. Wówczas – jak zadeklarowała polityk Lewicy – oddała nieważny głos w wyborach prezydenckich. Walczyli ze sobą wówczas Andrzej Duda i Bronisław Komorowski.
Olejnik zapytała, czy oddanie nieważnego głosu „nie jest kompromitujące dla polityczki”. Choć bardziej kompromitujące dla dziennikarki jest używanie feminatywów.
– W 2015 r.u nie byłam żadną polityczką, miałam roczne dziecko, nie przyszło mi do głowy, że będę na serio kandydować w jakichkolwiek wyborach. Byłam taką samą wyborczynią, jak ktokolwiek inny – odpowiedziała Magdalena Biejat.
– Proszę mi pozwolić skończyć myśl – dodała Biejat, gdy Olejnik próbowała jej przerwać.
– Rozumiem, że pani była niezainteresowana polityką? – dopytywała Olejnik.
– Nie, byłam bardzo zainteresowana polityką, ale uważam, tak jak i teraz jako polityczka, która dzisiaj kandyduje w wyborach prezydenckich, że nie należy obarczać winą wyborców za to, jak głosują, tylko odpowiedzialność za to ponoszą politycy. Za to, że ich nie przekonali – stwierdziła Biejat.
Wówczas Monika Olejnik oceniła, że Biejat „przyczyniła się do wyboru Andrzeja Dudy”.
– Czy pani mnie słyszy, pani marszałkini? Przyczyniła się pani do wyboru Andrzeja Dudy – kontynuowała Olejnik.
– Proszę mnie teraz posłuchać, bo uważam, że to jest ważne. Nie dojdziemy nigdzie, oskarżając wyborców o to, że przyczynili się do tego czy tamtego – odpowiedziała Biejat.
– Ale ja nie oskarżam wyborców, ja rozmawiam z panią, kandydatką do urzędu prezydenta – odpowiedziała prowadząca.
– Ale rozmawia pani o decyzjach, które podejmowałam w 2015 r., kiedy nie byłam polityczką – broniła się Biejat.
Olejnik przypomniała następnie Biejat, że niedawno deklarowała, że nie będzie startowała w wyborach.
– Jeszcze raz, przepraszam, próbuje pani teraz powiedzieć ludziom, którzy nas słuchają, będą szli do wyborów, że to jest ich odpowiedzialność i że mają głosować na polityków niezależnie od tego, co robią i czy potrafią ich przekonać, czy nie? Wydaje mi się, że to nie jest uczciwe wobec wyborców – odpowiedziała polityk Lewicy.
– Każdy głosuje zgodnie z własnym sumieniem. Ja pytam się o pani wybory. Chyba mam prawo, tak? Dziękuję – odpowiedziała Olejnik.
– Ja szanuję każdego wyborcę i każdą wyborczynię, którzy podejmują jakąś decyzję przy urnie. Naszą odpowiedzialnością, jako polityków, jest tych wyborców przekonać do tego, żeby nie tylko zagłosowali na mnie czy jakiegoś innego polityka, tylko żeby również po prostu do tych wyborów poszli – twierdziła kandydatka Lewicy na prezydenta.