Premier chce powołać superurząd do walki z szarą strefą – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. Skoordynowanie działań państwowych organów ma, według założeń, m.in. pomóc typować podatników do kontroli.
Poniedziałkowy „DGP” informuje, że w tym tygodniu do konsultacji ma trafić projekt zarządzenia premiera powołujący zespół do walki z szarą strefą.
„Zasiadać w nim mają przedstawiciele resortów finansów oraz rodziny, pracy i polityki społecznej, a także np. ZUS, Państwowej Inspekcji Pracy i Krajowej Administracji Skarbowej. Zainteresowane tym są też policja i Straż Graniczna. Zespół zajmie się wymianą danych zgromadzonych przez poszczególne urzędy, co ma stworzyć pełniejszy obraz zarówno całych sektorów, jak i pojedynczych podmiotów” – czytamy.
Zgodnie z założeniami projektu, pozwoli to lepiej typować podatników do kontroli, jak również koordynować działania państwowych organów.
Rozmówcy „DGP” podkreślają, że chodzi także o edukowanie, gdyż wciąż jest duża akceptacja społeczna dla przedsiębiorców, którzy np. nie wystawiają faktur. Oprócz tego grupa ma się zająć zmianami w prawie, m.in. uspójnieniem definicji w różnych aktach prawnych. MFW szacuje, że szara strefa w Polsce to 27 proc. PKB, czyli o 5 pkt proc. więcej niż średnia unijna.
Szara strefa to wolność
Z wolnościowego punktu widzenia działanie rządu jest anty-obywatelskie, bo szara strefa to obszar dający przynajmniej namiastkę wolności i ma wiele plusów.
Podmioty działające w szarej strefie często mają przewagę kosztową wobec podmiotów działających oficjalnie, co daje kientom możliwość tańszego zakupu.
Szara strefa generuje także nowe miejsca pracy, które często nie powstałyby poza nią. Istnienie szarej stefy jest także opłacalne dla gospodarki, bo pieniądze, które są zarabiane w szarej strefie wracają do obrotu oficjalnego.
Najwazniejsze jest jednak to, że państwo już od dawno zdziera z przedsiębiorców zbyt dużo i robi to z antywolnościowych, często absurdalnych powodów. Szara strefa daje więc także wolność, lub jej namiastkę, przedsiębiocom.