W Mołdawii dotychczasowa pro-unijna prezydent Maia Sandu wygrała drugą turę wyborów prezydenckich, zdobywając 55% głosów. 45% zdobył socjalista Alexandr Stoianoglo. W referendum dwa tygodnie temu, Mołdawianie zagłosowali też za przystąpieniem do Unii Europejskiej.
Wybory te były uważnie obserwowane w Europie, ale także w Rosji, bo chociaż Mołdawia to mały kraj, liczący zaledwie 2,5 miliona mieszkańców, to dzięki położeniu geograficznemu jest dziś w dobie agresji rosyjskiej na Ukrainę, terytorium strategicznym.
To niewielki kraj położony pomiędzy Rumunią a Ukrainą, pozbawiony dostępu do morza. Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie w 2022 r., ta była republika sowiecka zaczęła interesować społeczność międzynarodową.
Polityka Mai Sandu zbliżyła Mołdawię do krajów UE. Bruksela udzieliła też jej w kampanii wyborczej sporej pomocy. Społeczeństwo jest w tej kwestii bardzo podzielone, prawie połowa Mołdawian zagłosowała na „nie” w referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej.
Zwycięstwo Mai Sandu umacnia kurs pro-unijny, ale za rok kraj czekają jeszcze wybory parlamentarne. Swoje interesy ma tu i Rosja. Władze Mołdawii zarzuciły Kremlowi kupowanie głosów. Członkostwo Mołdawii w Unii Europejskiej oznaczałoby ideologiczną porażkę Moskwy.
Osobny temat to Naddniestrze, samozwańczy i niezależny region Mołdawii, kontrolowanym przez władze prorosyjskie. Nadal stacjonują tam wojska rosyjskie, a Kreml sprawuje tam kontrolę polityczną i gospodarczą.
Źródło: France Info