Stało się coś, czego nikt się raczej nie spodziewał. Donald Tusk decydując się na zawieszanie praw azylowych w Polsce, stał się bohaterem „skrajnej prawicy” w Niemczech i szwarccharakterem dla niemieckiej prasy.
Po decyzji o zawieszeniu praw azylowych w Polsce poplecznicy niemieckiej Alternatywy Dla Niemiec piszą o Donaldzie Tuska na forach z taką sympatią jak np. o Viktorze Orbánie.
Z kolei niemiecka prasa atakuje polskiego premiera tak, jak wcześniej atakowała Jarosława Kaczyńskiego, a niektórzy stwierdzają, że Tusk posunął się nawet dalej.
„Coraz więcej krajów decyduje się na narodową politykę migracyjną. Nie zajdą w ten sposób daleko. Dopóki członkowie UE prześcigają się w narodowych pomysłach, siła Wspólnoty ulega roztrwonieniu” – opisuje niemieckie Sueddeutsche Zeitung. Gazeta ostrzega przed „chwiejnością i radykalizmem”.
Z kolei Berliner Zeitung twierdzi, że „Donald Tusk mści się na Niemcach, a nowa polska polityka azylowa ma sprowokować Scholza”.
„Sięgnięcie przez Polskę po narodowe kampanie i strategie do zwalczania migracji jest prowokacją wobec Niemiec, które pod wodzą kanclerza Scholza, z wyborczo-taktycznych powodów też opowiadają się za zaostrzeniem narodowej polityki migracyjnej, aby zminimalizować wzrost poparcia dla AfD” – twierdzi gazeta.
Niemieckie portale internetowe o decyzji Tuska piszą bardzo niepochlebnie, a na niektórych można przeczytać, że może to być odpowiedź Warszawy na kontrole na niemieckich granicach.
Dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, by to właśnie Donald Tusk, będący raczej pupilem Berlina, wywoływał u naszych zachodnich sąsiadów takie emocje.