Strona głównaWiadomościPolskaPo tragedii w Poznaniu. To baterie wybuchły? Spięcie na konferencji prasowej

Po tragedii w Poznaniu. To baterie wybuchły? Spięcie na konferencji prasowej

-

- Reklama -

Po tragicznym pożarze kamienicy w Poznaniu, w którym zginęło dwóch strażaków, służby zwołały konferencję prasową, by przedstawić najnowsze ustalenia. Spotkanie z mediami szybko nabrało nerwowego charakteru. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wybuchu mogły być składowane w piwnicy baterie i akumulatory.

Do pożaru, a następnie dwóch wybuchów (już podczas podjętych działań gaśniczych) w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu doszło w nocy z soboty na niedzielę. W akcji zginęło dwóch strażaków w wieku 33 i 34 lata. Poszkodowanych zostało 11 strażaków i 3 osoby cywilne. Jak przekazało MSWiA, stan tych osób nie zagraża ich życiu. Jedna osoba cywilna jest w stanie ciężkim, ale niezagrażającym życiu.

- Reklama -

Mieszkańcy na łamach „Głosu Wielkopolskiego” zdradzają, że w piwnicy działał sklep z bateriami i akumulatorami. Różne awarie związane z tym miejscem zdarzały się już w przeszłości, ale nigdy nie skończyły się wybuchami i pożarem.

Wiemy, że trzymali te baterie w piwnicy. One musiały wejść w jakąś interakcje, bo było bardzo gorąco – mówią mieszkańcy w rozmowie z gazetą.

Spięcie na konferencji prasowej

Podczas konferencji prasowej, na której na pytania dziennikarzy odpowiadał zastępca wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Tomasz Wiśniewski, temat baterii i akumulatorów składanych w piwnicy kamienicy był jednym z wiodących. Doszło do spięcia między jednym z dziennikarzy a strażakiem.

Dziennikarz dociekliwie pytał o kontrole przeciwpożarowe w punkcie serwisującym akumulatory. – Jeżeli była oficjalnie zgłoszona działalność, lokal podlegał odbiorowi i kontroli – mówił st. bryg. Wiśniewski.

Jeżeli? Czy podlegał? Pytamy pana jako komendanta, dobę po tym tragicznym zdarzeniu. Jest kilka firm usługowych. Byliście? Kontrolowaliście? Odbieraliście? Czy nie? – dopytywał dziennikarz.

Wiśniewski w pewnym momencie przyznał, że nie ma pełnych informacji na ten temat, co spotkało się z ostrą reakcją reportera, który stwierdził: – Myślałem, że przyjdzie pan tu przygotowany.

Napięcie wzrosło, gdy rzecznik prasowy próbował interweniować i zachęcał do zadawania pytań innych przedstawicieli mediów. Dziennikarz podkreślił, że temat baterii i akumulatorów nie jest wyczerpany, a zachowanie rzecznika odebrał jako próbę cenzury.

Trwa dogaszanie 

Podczas konferencji strażak mówił m.in., że nie wiadomo, kiedy zakończy się dogaszanie obiektu i ile mogą potrwać oględziny miejsca zdarzenia. Podkreślił też, że w tym momencie nie wiadomo na 100 proc., co było przyczyną wybuchów.

Budynek i miejsce zdarzenia jest bardzo specyficzne i odbiega od pewnych standardów, które w kryminalistyce przyjęto stosować. Mamy katastrofę budowalną (…). Czasami bywa, że czynności mogą być prowadzone kilka dni. Jeżeli czynności oględzinowe mają być prowadzone w tym samym momencie rozbiórkowym, to proszę brać pod uwagę, że może to trwać nawet miesiąc – zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że czynności rozbiórkowe – zgodnie z prawem budowlanym – muszą zostać podjęte w trybie katastrofy budowlanej, co pozwoli na uproszczenie procedur nadzorowi budowlanemu i „bardzo szybkie wszczęcie czynności rozbiórkowych”.

Przekazał, że wewnątrz budynku runęły stropy, co może prowadzić do niebezpieczeństwa dla osób postronnych.

Mamy do czynienia ze starą konstrukcją kamienic, gdzie występują stropy o konstrukcjach drewnianych, na belkach, które są wypełnione gliną, często tam jest jeszcze materiał izolacyjny w postaci słomy. W związku z powyższym w tej chwili ściany zewnętrzne niczym nie są związane. Może dojść do tragedii, dlatego ta ulica jest wyłączona z użytkowania – powiedział.

Najnowsze