W poniedziałek 6 listopada polscy przewoźnicy zamierzają rozpocząć blokowanie ruchu towarowego w pobliżu drogowych punktów kontrolnych na granicy polsko-ukraińskiej w Hrebennem, Dorohusku i Korczowej. Może on potrwać nawet dwa miesiące.
Organizatorzy protestu otrzymali oficjalne pozwolenie od miejscowych władz. Blokada ma potrwać dwa miesiące, czyli do początku stycznia 2024 roku. obejmie trasy na przejścia graniczne z Ukrainą: Dorohusk-Jagodzin, Korczowa-Krakowiec i Chrebenne-Rawa Ruska.
Według portalu kresy.pl, tylko w proteście w rejonie Dorohuska udział ma wziąć 200 osób i 100 ciągników samochodowych.
Blokada jest odpowiedzią na liberalizację przepisów dotyczących transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Protestujący chcą przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na przekraczanie granicy z Polską i obniżenie ich do poziomu sprzed rosyjskiego ataku (200 tys. rocznie), zakazu rejestrowania firm Polsce, jeśli funkcjonują one poza Unią Europejską, utworzenia oddzielnych kolejek dla pustych samochodów (teraz ich czas oczekiwania to 10-12 dni) oraz uzyskania dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach”.
Polscy przewoźnicy chcą rozpoczęcia rozmów polsko-ukraińskich. Jeśli przyniosłyby one oczekiwany rezultat, wówczas zakończą blokadę.
Do sprawy odniósł się w sobotę doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Polska pozostaje kluczowym partnerem Ukrainy w transporcie towarowym, dlatego problem blokowania granicy przez jej przewoźników powinien zostać rozwiązany w drodze negocjacji – oświadczył w sobotę w ukraińskiej telewizji Mychajło Podolak, cytowany przez agencję Ukrinform.
– Mimo wszystkich trudności gospodarczych powinniśmy być spokojni, prowadzić negocjacje, wyjaśniać, że jesteśmy zainteresowani poprawą jakości tego rynku – rynku przewozów towarowych – powiedział.
Podolak podkreślił, że dla Ukrainy Polska jest „kluczowym partnerem tranzytowym, który pośredniczy w transporcie wszystkiego, co niezbędne”. – Trzeba znaleźć równowagę i myślę, że nam się to uda – podkreślił doradca ukraińskiego prezydenta.
Ukraińskie Ministerstwo Odbudowy zainicjowało spotkanie z przedstawicielami Polski oraz Komisji Europejskiej. Ma to zapewnić stabilną pracę na przejściach granicznych.
Ukraiński wiceminister rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury Serhij Derkacz zastrzegł jednak, że większość żądań polskich przewoźników jest niemożliwa do spełnienia. Jednocześnie grzmiał, że protesty Polaków szkodzą zarówno jednej, jak i drugiej stronie.
Portal kresy.pl przypomina, że w maju ukraiński resort rozwoju zadecydował o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, które prowadzą transport na Ukrainę z dowolnego państwa członkowskiego UE. Stało się to po protestach polskich przewoźników.
Przewoźnicy wznawiają strajk. Będą blokady granic z Ukrainą. „Rząd PiS stworzył piekło” [VIDEO]