Izraelska policja nie ściga demonstrantów, którzy niemal dwa tygodnie temu wdarli się do dwóch baz wojskowych, by bronić aresztowanych przez żandarmerię żołnierzy podejrzanych o napaść seksualną na palestyńskiego więźnia – poinformował dziennik „Haaretz”.
29 lipca izraelska żandarmeria aresztowała 9 żołnierzy służących w obozie Sde Teiman na pustyni Negew, gdzie po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy przetrzymywani są pojmani Palestyńczycy. Prokuratura zarzuca żołnierzom poważne znęcanie się nad więźniem, w tym napaść seksualną. Pięciu zatrzymanych aresztowano, w czwartek sąd wojskowy przedłużył im areszt.
Zatrzymani zostali 29 lipca przewiezieni do bazy wojskowej Bejt Lid, gdzie mieści się sąd wojskowy, który ich przesłuchiwał.
Zarówno pod bazą w Sde Teiman, jak i w Bejt Lid doszło do manifestacji w obronie zatrzymanych. Wzięli w nich udział aktywiści, a wśród nich również parlamentarzyści nacjonalistycznych i religijnych ugrupowań – relacjonował portal Times of Israel. Część z nich wdarła się na teren jednostek i starła się z policją i wojskiem.
Chociaż wydarzenia zostały dobrze udokumentowane, w internecie można znaleźć przedstawiające je nagrania, które podobno posiada również policja, jak dotąd nikogo w tej sprawie nie aresztowano ani nie przesłuchano i nie ma planów, by prowadzić takie czynności – napisał w czwartek „Haaretz”.
Policja zna tożsamość osób, które włamały się do baz, ale działania nie są prowadzone, ponieważ armia nie zwróciła się do funkcjonariuszy w tej sprawie – przekazało źródło dziennika. Jak dodała gazeta, część intruzów stanowili inni żołnierze służby czynnej lub rezerwiści, więc zdaniem policji sprawą powinna zająć się żandarmeria. Źródła gazety w wojsku zaznaczyły, że badanie takich przypadków to jednak rola policji.
Minister bezpieczeństwa publicznego Itamar Ben Gwir, będący zarazem liderem skrajnie nacjonalistycznej partii Żydowska Siła, był oskarżany o to, że polecił policji, by nie interweniowała podczas ataków na bazy – napisał Times of Israel.
We wtorek jedna z izraelskich telewizji wyemitowała nagranie przedstawiające domniemany gwałt, którego aresztowani żołnierze mieli dopuścić się na palestyńskim więźniu. Do napaści miało dojść ok. miesiąc temu, a więzień musiał zostać hospitalizowany wskutek odniesionych obrażeń. Według izraelskiej rozgłośni wojskowej ofiara była członkiem Nukhby, elitarnej jednostki Hamasu, która brała udział w krwawym ataku terrorystycznym na Izrael 7 października.
Do sprawy odniósł się również w środę na konferencji prasowej rzecznik amerykańskiego departamentu stanu Matthew Miller, mówiąc, że nie ma usprawiedliwienia dla gwałtów i napaści seksualnych na zatrzymanych, a dla sprawców nie może być żadnej tolerancji.
Organizacje praw człowieka i media alarmowały wcześniej o fatalnych warunkach panujących w Sde Teiman, złym traktowaniu osadzonych i łamaniu ich praw. Palestyńczycy są przetrzymywani w tym ośrodku na podstawie przepisów o „bojownikach, którzy nie podlegają prawu”, co pozwala na ich długotrwałe więzienie bez procesu sądowego.