Strona głównaWiadomościPolskaSygnalista Giertycha UJAWNIA nowe informacje ws. sędziego Szmydta. Prywatnie to znajomy "uciekiniera"

Sygnalista Giertycha UJAWNIA nowe informacje ws. sędziego Szmydta. Prywatnie to znajomy „uciekiniera”

-

- Reklama -

W czwartek Roman Giertych przedstawił kolejnego już „sygnalistę” w sprawie rozliczeń poprzednich rządów. Chodzi o resort sprawiedliwości pod wodzą Zbigniewa Ziobry.

Obecność nowego sygnalisty na posiedzeniu zespołu Giertych zapowiadał wcześniej w mediach społecznościowych.

- Reklama -

„Jeżeli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego, to jutro o godzinie 14 na posiedzeniu Zespołu ds. Rozliczenia kolejny sygnalista. Wiele już rzeczy o PiS słyszałem, ale ta opowieść zmroziła mi krew w żyłach” – napisał w środę na portalu X.

– Dzisiaj będziemy rozmawiać o temacie, który wydaje się jednym z najpoważniejszych tematów dotyczących bezpieczeństwa i funkcjonowania państwa oraz bezpieczeństwa wszystkich obywateli, którzy kiedykolwiek korzystali z polskich sądów. Mówimy tutaj o wątkach, które mają charakter związany z aferą szpiegowską, z wyjazdem sędziego Tomasza Szmydta z Polski na Białoruś – powiedział na początku posiedzenia zespołu Giertych.

Były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach, sędzia Arkadiusz Cichocki, to kolejny sygnalista Zespołu ds. rozliczeń PiS. Powiedział, że zbiegły na Białoruś sędzia Tomasz Szmydt załatwiał sobie wyższe wynagrodzenie dzięki politycznym koneksjom. Chciał też wyższego stanowiska w KRS – twierdził Cichocki.

Sędzia – jak sam mówił – jest znajomym zbiegłego na Białoruś sędziego Tomasza Szmydta i jego żony „Małej Emi”. – Broniłem go nawet w sądzie dyscyplinarnym, znaliśmy się – wskazał. Cała trójka była łączona z tzw. aferą hejterską grupy sędziów, która miała być inicjowana w resorcie sprawiedliwości i kierowana przez wiceministra Łukasza Piebiaka. Sam Cichocki zaś działał w grupie „Kasta”.

Cichocki opowiadał o karierze Tomasza Szmydta, m.in. w kontekście jego znajomości z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem.

– Okazało się, że mimo awansu z ministerstwa (sprawiedliwości) do KRS warunki finansowe tak naprawdę się nie zmienią. Było to niechętnie przyjęte zarówno przez sędziego Tomasza, jak i jego żonę, więc zwrócili się do Tomasza Piebiaka, żeby on interweniował. I on zapewnił, że poda prezesowi Sądu Administracyjnego taka stawkę, by rodzina Szmydtów żyła godnie – mówił Cichocki.

Wedle jego słów „istniały też kontrowersje” dotyczące tego, że Szmydt ma być tylko dyrektorem biura prawnego, a nie całego biura KRS. Ale ostatecznie Szmydt się na to zdecydował.

Cichocki powiedział, że ma nagraną swoją rozmowę z byłym przewodniczącym KRS Leszkiem Mazurem, gdzie miał zapewniać Mazura, iż Szmydt „ma serce po prawej stronie”.

Cichocki powiedział, że Szmydt mógł mieć w II Wydziale Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie dostęp do danych o funkcjonariuszach służb specjalnych.

Sam Cichocki powiedział na posiedzeniu zespołu, że były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wskazał Szmydta na szefa biura prawnego KRS. Przypomniał, że Szmydt należał do tzw. grupy „Kasta”, składającej się z 20-kilku uczestników, w tym Piebiaka, jego współpracowników, „sędziów łączonych z obozem tzw. «dobrej zmiany»”. Dodał, że Szmydt miał bliższe kontakty z sędziami Dariuszem Drajewiczem i Maciejem Nawackim.

Jak przekazał Cichocki, po 6 maja, kiedy to Szmydt poprosił na konferencji prasowej w Mińsku o azyl polityczny, na forum KRS pojawiła się informacja o tym, że planowano pewne działania zmierzające do dania w ręce KRS nadzoru nad przetwarzaniem danych osobowych w sądach. Uściślił, że chodziło o to, by KRS miała dostęp do danych osobowych każdej osoby, która wejdzie w pole zainteresowania sądów.

Doprecyzował, że opinię korzystną do tych planów wydał Szmydt na zlecenie Dariusza Drajewicza, a bezpośrednio miał się tym zajmować Maciej Nawacki.

Cichocki stwierdził też, że kariera Szmydta w WSA w Warszawie przyspieszyła, odkąd stał się „człowiekiem Piebiaka”. – A może inaczej, nie można było być człowiekiem Łukasza Piebiaka, nie będąc człowiekiem Zbigniewa Ziobry, bo wszelka władza, jaką miał Piebiak, była w takim zakresie, jaką powierzył mu Ziobro – dodał.

Sygnalista przekazał też, że w pewnym momencie Szmydt zmienił zakres obowiązków z Wydziału IV na II WSA w Warszawie. Wyjaśnił, że Wydział II jest kluczowy z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, bo zajmuje się sprawami funkcjonariuszy, w tym funkcjonariuszy służb specjalnych, „często działających pod przykryciem, z fikcyjną tożsamością, z narażeniem życia, bywa że poza granicami państwa”.

Zauważył, że każdy funkcjonariusz służb specjalnych, by mieć dostęp do informacji tajnych, musi dysponować poświadczeniem bezpieczeństwa. Zwrócił też uwagę, że w pewnych okolicznościach, gdy np. pojawiają się jakieś wątpliwości w stosunku do niego, np. są informacje o stosowaniu przez niego używek czy romansie, może ten certyfikat utracić.

Cichocki tłumaczył, że Wydział II zajmuje się odwołaniami funkcjonariuszy w sprawach dotyczących cofania poświadczeń bezpieczeństwa. – W Wydziale II sędzia nie ma wiedzy, czym się zajmuje funkcjonariusz, (…) ale będzie miał wiedzę o nim, jak się nazywa naprawdę, jaki jest jego adres prywatny, na co choruje, kiedy go widziano pod wpływem alkoholu, (…) czy są rzeczy, które mogą być hakami na niego – powiedział Cichocki.

Źródło:PAP/gazeta.pl

Najnowsze