Obecne podwyżki cen energii wywołanie zieloną polityką UE wypychają poza granice Unii producentów nawozów. W ich miejsce zjawiają się producenci z Federacji Rosyjskiej i Chin Ludowych, którzy uzależniają od siebie europejskie rolnictwo.
„Napływ tanich rosyjskich nawozów może wypchnąć europejskich producentów z rynku, co zagraża długoterminowemu bezpieczeństwu żywnościowemu” – pisze „Financial Times”.
– Obecnie zalewają nas nawozy z Rosji, które są znacznie tańsze od naszych nawozów, z tego prostego powodu, że za gaz ziemny płacą grosze w porównaniu z nami, europejskimi producentami. Jeśli politycy nie będą działać, zdolności produkcyjne Europy znikną – powiedział dyrektor generalny największego producenta amoniaku w Niemczech SKW Stickstoffwerke Piesteritz Peter Tsingr.
Widać to m.in. na polskim rynku. W 2021 roku import rosyjskiego mocznika do Polski wynosił ok. 84 mln dolarów. W 2023 roku było to już 120 mln dolarów.
Z jednej strony UE nakłada na Federację Rosyjską sankcje w związku ze zbrodniczą napaścią na Ukrainę, a z drugiej strony wraz z postępami we wprowadzaniu Zielonego Ładu dajemy Rosji zarobić, jak nigdy wcześniej.
I tak – wydajemy ogromne pieniądze na militarne wsparcie Ukrainy, by następnie robić rekordowe zakupu u Rosjan, dzięki którym będą oni mogli częściowo sfinansować zakup lub produkcję broni.
Najgorsze jednak jest to, że powoli nie mamy wyboru, bo przez koszty energii nie opłaca się produkować nawozów na terenie UE, a rolnictwo, niezależnie od tego, jak bardzo Bruksela będzie je zwalczać, jest wspólnocie potrzebne.
