Przedstawiciele tureckiej opozycji idą za ciosem i domagają się przeprowadzenia w republice kolejnych przedterminowych wyborów. I to zarówno prezydenckich, jak i parlamentarnych. Po zwycięstwie w wyborach samorządowych, w których partia rządzącego krajem od 20 lat Recepa Tayyipa Erdogana poniosła nie porażkę, ale klęskę wyborczą, uznała, że wykorzystując poparcie społeczne, trzeba podjąć próbę odsunięcia jej i jego od władzy.
Nie zamierza ona czekać do 2028 r. i chce władzę przejąć już teraz, kując żelazo, póki gorące. Oczywiście ugrupowanie Erdogana ma konstytucyjną większość w parlamencie i opozycja może tylko do Erdogana apelować, by ten skapitulował i ponownie poddał się wyborczej weryfikacji. Opozycja wie o tym doskonale i by zmusić Erdogana do przyjęcia jej żądań, zamierza urządzać mu awantury i akcje protestacyjne, starając się go przekonać, że nie będzie już w stanie rządzić krajem.
Opozycja, po zwycięstwie w wyborach samorządowych, idąc za ciosem, usiłuje skłonić prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana do kapitulacji i rozpisania w republice przedterminowych wyborów nie tylko prezydenckich, ale i parlamentarnych. Jej przedstawiciele twierdzą, że ostatnie wybory samorządowe udowodniły, że zarówno prezydent, jak i jego partia, utracili społeczne zaufanie i powinni dobrowolnie oddać władzę, bo nie radzą sobie z jej sprawowaniem, prowadząc kraj na skraj przepaści. Inflacja, która w ostatnim miesiącu podskoczyła o 3,5 proc. do poziomu 68,5 proc., ma być tego najlepszym dowodem. Opozycja stale to podkreśla, bo – jak wiadomo – inflacja zawsze najbardziej uderza w najbiedniejszych…
Doradcy Erdogana odrzucają żądania opozycji, stwierdzając, że ta nie ma prawa ich wysuwać, że ich charakter jest sztuczny i naciągany. Przypominają też, że choć partia prezydenta przegrała wybory samorządowe, to jednak żadna katastrofa się nie stała. W stolicy politycznej – Ankarze i gospodarczej – Stambule i tak przecież już wcześniej rządziła opozycja. W parlamencie przewagę ma ugrupowanie Erdogana i bez jego zgody nie jest w stanie przegłosować żadnej ustawy o przedterminowych wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
Erdogan znów wystartuje
By otrzeźwić oponentów, przedstawiciel ministerstwa sprawiedliwości oświadczył, że jeżeli teraz zostałyby rozpisane przedterminowe wybory, to zgodnie z turecką konstytucją obecny prezydent będzie mógł w nich wziąć udział. Konstytucja zabrania mu tego po zakończeniu kadencji w 2028 r. Jeżeli jego kadencja skończy się wcześniej, może śmiało po raz kolejny stanąć w wyborczych szrankach.
Opozycji to jednak nie uspokoiło. Stara się uderzać nie tylko w samego Erdogana, ale także w jego współpracowników i członków rodzinnego klanu. Mocno uderzyła m.in. w zięcia Erdogana Salczuka Bayraktara, stojącego na czele flagowej jednostki tureckiego przemysłu zbrojeniowego kompanii Bayraktar. To ona produkuje słynne bezzałogowe drony, robiące karierę w wielu krajach świata. Opozycja zarzuca tej kompanii , że dostarczała paliwo lotnicze dla Izraela. Praktyka ta ma, zdaniem opozycji, świadczyć o dwulicowości Erdogana. Z jednej bowiem strony potępia Izrael za jego działania w Gazie przeciwko Palestyńczykom, a z drugiej utrzymuje z Izraelem poufne kontakty handlowe. Ba, opozycja wytyka też Erdoganowi, że gra on przed światem arabskim rolę głównego adwokata Palestyńczyków w wojnie z Izraelem, a jednocześnie dostarcza mu materiały, umożliwiające ich mordowanie. Zarzuty te wprawiły Erdogana w zakłopotanie. By dowieść, że zrywa z Izraelem, porównał izraelskiego premiera do Adolfa Hitlera, który powinien odpowiedzieć za swoje zbrodnie.
Zerwanie z Izraelem
W sukurs swemu pryncypałowi przyszedł też minister spraw zagranicznych Turcji Hakan Fidan, który oskarżył premiera Izraela, że chcąc pozostać u władzy, zamierza wciągnąć Bliski Wschód w wojnę.
Erdogan przy okazji spotkania z prezydentem Niemiec Walterem Steinmeierem zapewnił, że Turcja nie popiera intensywnych związków handlowych z Izraelem. W praktyce oznacza to jednak, że Turcja wprowadziła embargo na eksport do Izraela 54 pozycji, w tym wyrobów ze stali, aluminium, cementu, materiałów budowlanych, w tym stali zbrojeniowej i armatury. Nie oznacza to jednak, że wszystkie kanały handlowe między Turcją a Izraelem zostały do końca zerwane. Nawet te zbrojeniowe są podtrzymywane, tylko bardziej utajnione. W Ankarze mówi się, że dla Turcji ich pośrednikiem będzie Azerbejdżan, który od dawna współpracuje z Izraelem w kwestiach obronnych. Przypuszczać można, że opozycja będzie drążyć temat, żeby obniżyć notowania Erdogana. Będzie ona zarzucać też Erdoganowi, że aż 40 proc. trafiającej do Izraela ropy naftowej pochodzi z tureckiego portu Ceyhan i jest dowożona do izraelskich portów tureckimi tankowcami. Ropa pochodzi z Azerbejdżanu i do tureckiego portu jest pompowana ropociągiem B-T-C, niemniej jednak niesmak pozostaje. Niektóre państwa arabskie nadal będą mogły twierdzić, że Turcja jest wręcz sojusznikiem Izraela.
Będzie rządzić dalej
Erdogan swoimi działaniami daje też opozycji broń do ręki. Z jego polecenia władze rozpoczęły procedurę mającą doprowadzić do unieważnienia wyników wyborów samorządowych we wschodnich rejonach republiki, zamieszkanych przez Kurdów, którzy na nich dominują. Reprezentująca ich interesy Partia jedności Narodowej i Demokracji jest oskarżana o związki z Partią Pracujących Kurdystanu, uważaną przez tureckie władze za terrorystyczną.
Poczynania władz wywołały rzecz jasna protesty wśród kurdyjskiej ludności. Na jej manifestacje turecka policja odpowiedziała aresztowaniami.
W związku z tymi ostatnimi działaniami obserwatorzy są zdania, że Erdogan twardo będzie rządził dalej, wykorzystując podlegających mu gubernatorów, sądy i środki masowego przekazu. Będzie ich bezwzględnie używał wobec samorządów kontrolowanych przez opozycję. Podobną taktykę już stosował w 2019 r., kiedy udało mu się przejąć szereg samorządów opanowanych przez opozycję. Na ich czele stanęli mianowani przez rząd komisarze, a wielu wybranych merów znalazło się w więzieniu. Będą to oczywiście kroki doraźne. Erdogan musi bowiem znaleźć sposób na przekazanie władzy młodszemu pokoleniu i utrzymywanie władzy swojej partii. To zaś nie będzie takie proste.