27 marca okazało się, że sytuacja niemieckiej gospodarki jest gorsza, niż się tego spodziewali jesienią i jeszcze w styczniu br. różni okołorządowi ekonomiści i komentatorzy.
Tego dnia czołowe niemieckie instytuty ekonomiczno-badawcze ogłosiły bowiem, że znacząco obniżyły swoje oczekiwania i przewidywania dotyczące stanu gospodarki RFN.
CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!
Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com, a także NCZAS.info od lat stoją na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!W swoim wspólnym raporcie na temat stanu gospodarki, który publikują od lat około co 6 miesięcy, pięć tych instytutów (z Berlina, Kilonii, Halle, Essen i Instytut Ifo z Monachium) obniżyło prognozowany wzrost Produktu Krajowego Brutto Niemiec w tym roku – z przewidywanych jesienią 1,3 proc. do zaledwie 0,1 proc., tj. do poziomu stagnacji. W raporcie stwierdzono między innymi, że zarówno w kraju, jak też zagranicą są widoczne liczne „przeciwności”, które wpływają negatywnie na gospodarkę Niemiec. A utrzymująca się niepewność przedsiębiorstw co do polityki gospodarczej i podatkowo-finansowej państwa i władz UE źle wpływa na inwestycje firm, które prawdopodobnie pozostaną na poziomie z roku 2017 – pomimo oczekiwanego ożywienia konsumpcji i koniunktury wiosną i latem tego roku. Ci oficjalno-urzędowi ekonomiści przyznali też wreszcie zgodnie, że w roku ubiegłym niemiecka gospodarka już wpadła w recesję. Bo spadek niemieckiego PKB osiągnął oficjalnie minus 0,3 proc. w skali rocznej w ostatnim kwartale 2023 r. A na pierwszy kwartał bieżącego roku też przewidują znaczący spadek PKB i w sumie recesję. Super! Niech żyje „klimatyczna” [czyli euro-komunistyczna] polityka władz UE i Niemiec!
Zdaniem ww. ekonomistów, główną nadzieją na jakieś istotne ożywienie gospodarki jest przewidywany wzrost prywatnej konsumpcji, gdyż realne wynagrodzenia pracowników prawdopodobnie wzrosną zarówno w tym roku, jak też w przyszłym. Ma temu sprzyjać dalszy stopniowy spadek inflacji – do średnio 2,3 proc. w tym roku i do 1,8 proc. w przyszłym (w końcu 2023 r. inflacja wynosiła oficjalnie 5,9 proc.). Ale też „oczekuje się, że poziom inflacji obserwowany jeszcze jesienią 2021 r. – tj. przed jej drastycznym wzrostem – zostanie osiągnięty dopiero w drugim kwartale 2025 r.” – stwierdzili przedstawiciele pięciu instytutów. Natomiast poziom tzw. bezrobocia prawdopodobnie zacznie spadać już wiosną br. Prognozują roczne stopy bezrobocia na poziomie 5,8 proc. w tym roku i 5,5 proc. w przyszłym. Jednak wartość produkcji przemysłu ma być w tym roku aż o ponad 30 mld euro niższa niż w ubiegłym (!). Schlimm! Nie jest dobrze tym bardziej, że nadal spada wartość niemieckiego eksportu – pomimo rosnącej aktywności gospodarczej i koniunktury na większości obszarów świata (w ubiegłym roku eksport towarów z Niemiec zmniejszył się w porównaniu z rokiem 2022 o 1,4 proc.). A niemiecka branża budowlana nadal tkwi w głębokim kryzysie. Mimo to autorzy raportu przewidują, że w roku 2025 stan niemieckiej gospodarki już poprawi się i odnotuje ona wzrost w wysokości 1,4 proc. (wg DPA). Wunderbar! No, zobaczymy, czy faktycznie będzie choć te skromne 1,4 proc. wzrostu. Bo niektórzy ekonomiści prawdziwi, tj. faktycznie niezależni od władz RFN, od ich mediów, urzędów i instytutów badawczych, jak np. prof. Joachim Starbatty z Tybingi, przewidują, że recesja niemieckiej gospodarki będzie się stopniowo pogłębiać i trwać nadal.
Ten urzędowy optymizm pracowników ww. pięciu instytutów mogą jednak schłodzić między innymi wciąż niezakończone masowe strajki i protesty w kilku branżach, w tym protesty rolników, przewoźników ciężarowych, autobusowych i lotniczych (Lufthansa). W raporcie wskazano też, że do stagnacji i recesji gospodarki Niemiec wciąż przyczyniają się rosnące koszty produkcji i usług związane z wciąż nadzwyczaj wysokimi cenami energii elektrycznej dla firm małych i średnich – choć te ceny są już ponoć w tym roku ponad dwa razy niższe niż w najbardziej fatalnym pod tym względem roku 2022. Ponadto na te rosnące koszty produkcji i usług wciąż ma negatywny wpływ rezygnacja władz Niemiec z dość taniej i pewnej energetyki atomowej i odejście od taniego rosyjskiego gazu. Powoduje to, że niemieckie produkty energochłonne, jak np. stalowe, chemiczne czy nawozy rolnicze, już od kilkunastu miesięcy tracą na konkurencyjności cenowej nie tylko w Ameryce czy Azji, ale już także w Europie. Gospodarkę naszych sąsiadów trapią też (już co najmniej od roku 2018) niewystarczające inwestycje publiczne, a także – podobnie jak w innych krajach euro-kołchozu – zbyt duża biurokracja i zbyt wysokie podatki obciążające przedsiębiorstwa. Gospodarka Niemiec musi także mierzyć się z coraz większą presją zagranicznych konkurentów. Np. Chiny zaczęły zalewać rynki Europy i świata produktami bardziej zaawansowanymi technologicznie, w tym elektrycznymi samochodami. A władze i wielkie koncerny z USA przyciągają do siebie liczne firmy produkcyjne, w tym niemieckie, ponad dwukrotnie tańszą energią niż w Niemczech czy Holandii i hojnymi subwencjami.
Oczywiście w ww. ideologicznie „poprawnym” raporcie nie pojawiła się ani jedna opinia, że bardzo duży i negatywny wpływ na obecny mizerny i wciąż pogarszający się stan gospodarki Niemiec ma fatalna w skutkach i szalona polityka władz Unii Europejskiej i Niemiec – ta dążąca do „zero-emisyjności gazów cieplarnianych”, „ochrony klimatu”, „zielonego ładu” i innych euro-komunistycznych zabobonów i ekonomicznych oszustw. A ponieważ Niemcy dodatkowo i z przyczyn politycznych, w tym przede wszystkim z powodu nacisków władz USA, już zaprzestali importu taniego i dobrego gazu i węgla z Rosji i zamknęli wszystkie swoje sprawne i wydajne elektrownie atomowe, więc ta recesja czy stagnacja ich gospodarki zapewne nie minie prędzej niż za kilka lat. Minie chyba dopiero wtedy, kiedy w Berlinie, nad Renem, w Brukseli, Hadze i Paryżu przestaną rządzić polityczni eko-terroryści, lewaccy ekstremiści i rzekomi specjaliści od „zero-emisyjności gazów cieplarnianych”, „ochrony klimatu” i „zielonego ładu”.
A kiedy ci lewacy i euro-komuniści przestaną tam wreszcie rządzić? Oj, zapewne niestety nieprędko. Bo żadne „europejskie” czy inne wybory nie zmienią wiele w tej kwestii. A na pewno nie zmienią szybko obecnej sytuacji w krajach UE – już niemal katastrofalnej. Wyraźnie pozytywną dla krajów i narodów Europy i szybką zmianę przyniosłoby chyba jedynie jakieś dobrowolno-cudowne przesiedlenie się lub jakieś przymusowe wysiedlenie (np. przez wojsko) co najmniej kilkunastu tysięcy tych rządzących w Europie komunistów nowego typu, szalonych lewaków i faszystów oraz szefów ich urzędów i mediów – np. na Antarktydę. Żeby tam i tylko tam, razem z pingwinami i fokami, uprawiali sobie przez następnych 40 czy 50 lat swoje „ochrony klimatu”, „redukcje emisji gazów cieplarnianych”, LGBT, aborcje i inne zboczenia płciowe i ideologiczno-polityczne, czyli ich neo-komunistyczne „wartości europejskie”. I to wyłącznie na ich osobisty prywatny koszt. Let it be!
Były szef tajnej policji skarży ją w sądzie
Jednym z ostatnich świadectw lewicowych zboczeń systemu politycznego RFN – prowadzonego od roku co najmniej 2009 coraz bardziej w stronę lewicowej dyktatury – jest sprawa i historia Hansa-Georga Maaßena. Ten były wieloletni wiceszef i szef tajnej policji politycznej RFN, zwanej oficjalnie Urzędem Ochrony Konstytucji, a przez lewicowo-głupawych funkcjonariuszy mediów z Berlina czy z Warszawy zwanej „kontrwywiadem”, kilka tygodni temu został uznany przez ten Urząd za „prawicowego ekstremistę” i poddany systematycznej inwigilacji i kontroli. W związku z tym Hans-Georg Maaßen, doświadczony prawnik i były polityk CDU, a od kilkunastu miesięcy szef konserwatywno-prawicowej Werteunion (Unii Wartości – stowarzyszenia kilku tysięcy byłych i aktualnych członków i działaczy CDU, w lutym br. przekształconego w partię polityczną) podjął kroki sądowo-prawne. Twierdzi bowiem, że jest przeciwnikiem lewicowego rządu i jego zgubnej dla kraju polityki, a nie wrogiem konstytucji RFN. Chce udziału swej partii w kolejnych wyborach i zmian polityki RFN na drodze prawnej i parlamentarnej.
Hans-Georg Maaßen poinformował media, że wytoczył sądowy proces Urzędowi Ochrony Konstytucji (BfV), na którego czele stał w latach 2012-2018. Podał, że 29 marca wieczorem złożył pozew przeciwko BfV w sądzie administracyjnym w Kolonii. Zarzuca kierownictwu MSW i BfV, że podejmuje działania niezgodne z prawem i konstytucją i wykorzystuje tę tajną służbę do obserwacji i inwigilacji politycznych przeciwników obecnego rządu RFN, przez co „szkodzi wolnej demokracji”. Maaßen dodał, że w związku z tym szefowa federalnego MSW N. Faeser z SPD powinna zostać „natychmiast odwołana”. Richtig!
Hans-Georg Maaßen zasłynął już w roku 2018 jako otwarty krytyk zgubnej dla Niemiec i innych krajów Europy imigracyjnej polityki rządu kanclerz Angeli Merkel. Jako szef BfV mocno krytykował też niezgodne z prawdą relacje i propagandowe manipulacje wielkich mediów RFN w latach 2016-2018 – głównie te ze społecznych protestów przeciwko zgubnej polityce imigracyjnej rządu, co stało się bezpośrednim pretekstem do zwolnienia go z funkcji szefa BfV. Ale kilka tygodni później oficjalnie zarzucono mu także „niedozwolone” kontakty z politykami prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), więc kilka miesięcy po ww. dymisji przeniesiono go ostatecznie w stan spoczynku.
Ten były ważny i uczciwy urzędnik, a od roku 2018 odważny konserwatywny polityk, nie chce jednak wygodnego odpoczynku na wysokiej emeryturze. Postanowił działać dalej – na drodze prawno-partyjno-politycznej. Od kilku miesięcy mówi otwarcie, że nie wyklucza współpracy jego nowej partii z AfD i innymi. Hans-Georg Maaßen jest przewodniczącym konserwatywnej Unii Wartości od stycznia 2023 r. To ugrupowanie, założone w roku 2017, było i jest nadal solą w oku władz CDU ze względu na ustawiczne krytykowanie polityki partyjnych władz chadeckich. Więc już w lutym 2023 r. federalny zarząd CDU jednomyślnie podjął decyzję o wykluczeniu Maaßena z partii. Uzasadniono to „stałym naruszaniem przez niego zasad i regulaminu partii” oraz „wielokrotnym używaniem języka pochodzącego ze środowiska antysemitów i zwolenników teorii spiskowych, jak również posługiwaniem się wyrażeniami niedopuszczalnymi w przestrzeni publicznej” (wg dw.com). No proszę, „wyrażeniami niedopuszczalnymi”. Sehr dumm und demokratisch!
Czy Hans-Georg Maaßen i jego Unia Wartości odniosą jakiś polityczny sukces? Okaże się to najwcześniej po ważnych jesiennych wyborach w trzech landach po byłej NRD, w których ta nowa partia zamierza wziąć udział. A okaże się ostatecznie zapewne dopiero po najbliższych wyborach do Bundestagu – planowanych na wrzesień przyszłego roku.