Parlament Grecji zagłosuje w lutym nad legalizacją małżeństw osób tej samej płci – zapowiedział premier Kyriakos Micotakis. Nowym przepisom ostro sprzeciwia się Kościół prawosławny, zachwycona natomiast jest lewicowa opozycja.
Tzw. małżeństwa gejów czy lesbijek Micotakis nazywa „kwestią równości małżeńskiej”. Chcąc unikną krytyki przyjmuje argument, że propozycje rządu „nie są radykalnie odmienne od tego, co obowiązuje w innych krajach europejskich”.
Nowe przepisy nie rozszerzą prawa do przyszłego rodzicielstwa za pośrednictwem matek zastępczych na pary tej samej płci, ale mają przyznać pełne prawa rodzicielskie parom, które już mają dzieci.
Centroprawicowa Nowa Demokracja, na której czele stoi Micotakis, posiada 158 posłów w 300-osobowym parlamencie, ale część konserwatywnych deputowanych tej partii zgłasza zastrzeżenia do planowanych zmian.
Nowe prawo może zostać przegłosowane w parlamencie przy poparciu lewicowej Syrizy oraz centrolewicowego ugrupowania PASOK, które są w opozycji. Pierwsza z tych partii zapowiedziała już poparcie dla ustawy, pomimo zarzutów, że nie idzie ona wystarczająco daleko.
Projektowi ustawy ostro sprzeciwia się również wpływowy w Grecji kościół prawosławny.
Jego zwierzchnik, arcybiskup Aten Hieronim II, zaproponował przeprowadzenie referendum w kwestii tzw. małżeństw osób tej samej płci. W odpowiedzi rzecznik rządu Pavlos Marinakis stwierdził, że „kwestie praw nie są rozwiązywane przez referenda”, a proponowana ustawa była jedną z przedwyborczych obietnic rządu.
Micotakis zapowiedział wcześniej, że rząd wysłucha stanowiska Kościoła, ale ostatecznie „to państwo stanowi prawo”.
Zapowiadane przepisy mają być omówione na najbliższym posiedzeniu greckiego rządu. Nadzwyczajne posiedzenie w tej sprawie planuje także Święty Synod Kościoła Grecji.
„Badania opinii publicznej pokazują, że Grecy są podzieleni w kwestii małżeństw osób tej samej płci, ale sprzeciwiają się rozszerzeniu pełnych praw rodzicielskich na pary gejów i lesbijek” – donosi agencja AP.
