Kolejny rok dwucyfrowych podwyżek najniższego wynagrodzenia to wyzwanie dla wielu firm i branż, w tym szczególnie dla sektora MSP i małych rynków pracy – czytamy we wtorkowej Rzeczpospolitej.
Jak podaje gazeta, zwiększenie cen produktów i usług, ograniczenie inwestycji a także wstrzymanie rekrutacji nowych pracowników to trzy najczęściej wskazywane efekty dwustopniowej podwyżki płacy minimalnej w 2024 r., zapowiadane przez pracodawców objętych najnowszym badaniem agencji zatrudnienia Randstad.
„Wzrost minimalnego wynagrodzenia będzie w rozpoczynającym się roku głównym powodem podwyżek płac, które zadeklarowała rekordowo duża, aż 60-proc. grupa badanych firm. Prawie połowa z nich jako wyłączną albo główną przyczynę tych planów wskazała zwiększenie ustawowego minimum” – czytamy w „Rz”.
Gazeta zauważa, że „przed skutkami 'kaskadowej podwyżki’ minimalnego wynagrodzenia ostrzegają już od kilku miesięcy ekonomiści i organizacje pracodawców. Aż 46 proc. uczestników niedawnego panelu ekonomistów 'Parkietu’ i 'Rzeczpospolitej’ stwierdziło, że w wyniku ponad 20-proc. podwyżki płaca minimalna znajdzie się na poziomie, który będzie wywierał negatywny wpływ na zatrudnienie”.
Dr Paweł Łuczak z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego przypomina na łamach Rzeczpospolitej, że wzrost minimalnego wynagrodzenia to nie tylko większa wypłata netto dla pracownika, lecz również wzrost kosztów jego zatrudnienia. „A ten koszt zwiększył się teraz do ponad 5,1 tys. zł, czyli o ok. 900 zł w ujęciu rocznym” – podkreśla.
„Część przedsiębiorców stanie przed dylematem podniesienia cen lub znaczącej redukcji personelu, tak aby zoptymalizować koszty pracy” – przewiduje ekspert UŁ cytowany przez gazetę. „Widać to zresztą w badaniu Randstad, według którego 51 proc. firm zamierza rekompensować wzrost płacy minimalnej podwyżką cen swych produktów i usług, a 28 proc. będzie z tego powodu ograniczać nowe rekrutacje” – dodaje Rzeczpospolita.
Od 2024 roku płaca minimalna wynosi 4300 zł brutto. Całkowity koszt pracodawcy to 5180 zł, z pracownik otrzyma z tego „na rękę” 3261 zł. Po drodze „rozpływa się” 1919 zł – tę kwotę państwo pobiera w podatkach.