Trwa konflikt między Waszyngtonem a Brukselą dotyczący „regulacji sektora cyfrowego”. Prezydent Donald Trump zaatakował w odwecie za sankcje europejskie na ten sektor, kilka dużych europejskich firm działających w Stanach Zjednoczonych.
Amerykański prezydent krytykuje ograniczenia i nazywa przepisy KE dyskryminującymi. W odwecie grozi też cłami. Sektor cyfrowy sta l się zarzewiem wojny gospodarczej między Waszyngtonem a Brukselą. Lista możliwych sankcji ze strony USA obejmuje około dziesięciu europejskich grup, głównie z branży technologicznej i medialnej, działających w Stanach Zjednoczonych.
Wśród nich znajduje się francuski „klejnot sztucznej inteligencji” firma Mistral, firmy konsultingowe takie jak Accenture, Publicis, szwedzka platforma muzyczna Spotify i niemiecka firma Siemens.
Donald Trump zapowiada podjęcie przeciwko nim działań, jeśli Bruksela nie zmieni swoich przepisów i praktyk w sektorze cyfrowym. Chodzi m.in. o regulacje DSA, rozporządzenie przyjęte przez UE dwa lata temu umożliwiające karanie amerykańskich gigantów technologicznych – Google, Amazon, Facebook i Microsoft, m.i n. w ramach „zwalczania nielegalnych treści”, które określa sobie Bruksela.
KE prowadzi różne śledztwa i nakłada regularnie kary i grzywny na tych gigantów technologicznych. Ostatnio było to 120 milionów euro na portal społecznościowy Elona Muska X. Niektóre kraje, jak Francja, nakładają też na te internetowe giganty podatek GAFAM. Donald Trump wystąpił w obronie swoich firm i uważa takie działania za „restrykcyjne i dyskryminujące”.
O dwecie firmy z UE mogą zostać obciążone opłatami licencyjnymi. Arsenał środków odwetowych ze stronu USA jest zresztą znacznie bogatszy. Firmy europejskie umieszczone na liście Trumpa nie zostały wybrane przypadkowo. Prowadzą dużą część swojej działalności w Ameryce Północnej, np. Mistral generuje tam 20% swoich przychodów, a dla Publicis to największy rynek zbytu. Na razie Bruksela utrzymuje, że z „regulacji” nie zrezygnuje.
Źródło: France Info