Dla wielu Polaków stała się symbolem zdrowej alternatywy dla kawy. Ma opinię superfoodu, który reguluje cukier i chroni serce. Jednak najnowsze analizy onkologiczne burzą ten idealny wizerunek. Okazuje się, że w pewnych warunkach kultowy napar z Ameryki Południowej może być toksykologiczną bombą.
Do niedawna narracja była prosta: ostrokrzew paragwajski to samo zdrowie. Miały to potwierdzać wyniki publikowane w Antioxidants (2023) czy Quality in Sport. Według tego źródła yerba to potężna dawka polifenoli, która walczy ze stanami zapalnymi, poprawia wrażliwość na insulinę i podnosi poziom dobrego cholesterolu.
Inne wnioski płyną z łamów Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention. Badacze odkryli, że w organizmach zagorzałych fanów yerby stężenie rakotwórczych metabolitów (WWA – wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych) bywa alarmująco wysokie – porównywalne wręcz z wynikami palaczy tytoniu.
Skąd trucizna w „zdrowym” napoju? Winny jest proces produkcji. Klasyczne suszenie liści nad dymem z ogniska sprawia, że chłoną one te same toksyny, które znamy z grillowanego mięsa czy spalin. To właśnie ten czynnik, w połączeniu z uszkodzeniami mechanicznymi, może windować ryzyko raka przełyku, żołądka czy wątroby.
Termiczny szok dla komórek
Drugim cichym zabójcą jest temperatura. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC)twierdzi tak: picie płynów o temperaturze powyżej 65°C to „prawdopodobny czynnik rakotwórczy”. Regularne parzenie wrzątkiem to fundowanie błonie śluzowej przełyku ciągłych poparzeń, co otwiera drogę mutacjom komórkowym. Jeśli dodamy do tego wspomniane wcześniej toksyny z dymu oraz ewentualne łączenie yerby z alkoholem lub papierosami, otrzymujemy niebezpieczną mieszankę wybuchową.
Jednocześnie naukowcy przekonują, że picie yerby wciąż może być „zdrowe”, ale należy spełnić odpowiednie warunki.
- Technologia: Wybieraj wyłącznie susz „sin humo” (suszony gorącym powietrzem, bez dymu).
- Temperatura: Nigdy nie pij wrzątku. Woda powinna ostygnąć do poniżej 60°C.
- Ilość: Traktuj to jako napój, a nie wodę pitną. 1-2 filiżanki dziennie są bezpieczne i wystarczające.
Yerba Mate to doskonały przykład na to, że w dietetyce nic nie jest czarno-białe. Jedne badania pokazują, że dany specyfik jest lekarstwem, inne – że trucizną. W tym przypadku podobno wszystko zależy od tego, jak produkt przygotujemy.

