„PiS przeżywa największy kryzys od wyborów w 2023 roku. Politycy tej partii są tego świadomi” – poinformowało wp.pl. Jeden z polityków zapewnia, że „na razie gasimy pożary” a „kryzys minie”. Jest też jednak „frakcja sceptyczna”, która rozumie, że „idą pod ścianę”.
Redakcja wylicza kilka inicjatyw, w które PiS zainwestowało wiele sił i pieniędzy, a o których się dziś po prostu nie mówi. Wymieniono ostatni spęd w Katowicach, konferencję dotyczącą cenzury w sieci oraz demonstrację przeciwko „nielegalnej imigracji”. Te dwa ostatnie wymienione świadczą swoją drogą o niesamowitej hipokryzji partii, ponieważ to właśnie PiS miał najwięcej z nimi wspólnego w trakcie swoich rządów.
„Partia zmaga się za to z nową aferą (sprzedaż działki pod CPK), toczy wyniszczającą wojnę z Konfederacją, znów straszy Zachodem, na pierwszej linii są skompromitowani politycy, a Koalicja Obywatelska – zamiast walczyć o przetrwanie – bije PiS na głowę w sondażach” – wskazuje WP.
– Po wyborach prezydenckich mieliśmy zrobić tej ekipie z d*** „jesień średniowiecza”. A jest „ch** z grzybnią” – powiedział redakcji jeden z działaczy PiS.
Rozmówcy wskazują, że plan zakładał zwycięstwo kandydata PiS w wyborach. To miało – z niezrozumiałej przyczyny – wywołać „równię pochyłą” dla KO i wpędzić jej wyborców w „zbiorową depresję”. Jesienią miały wybuchnąć nastroje społeczne, a PiS miał przejąć władzę. Część z nich mówiła nawet o wcześniejszych wyborach na wiosnę 2026 roku i rozpadzie rządu KO.
– Musimy być przygotowani, zakładamy każdy scenariusz – mówił Wirtualnej Polsce czołowy polityk PiS Piotr Gliński, cytowany w tym kontekście przez redakcję.
Dzisiaj z „ambitnych” czy też raczej wymarzonych planów nic nie zostało. W PiS rozumieją, że zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich nie przekłada się na poparcie dla PiS. Odwrotnie – sondaże dla PiS są niepomyślne, a KO rośnie. Przewaga wynosi – zależnie od sondażu – od dwóch do 10 proc..
– To oczywiste, że każdy czyta sondaże, ale to jedynie zdjęcie chwili, obrazek. Powiem panu tak: pokornie podchodzimy do sytuacji, ale Nowogrodzka nie wierzy w to, że nagle KO dobija do 40 proc. Pożarła koalicjantów, ale bez przesady – przekonywał polityk PiS określony jako „ważny”.
Według WP, „formacja Donalda Tuska żywi się mniejszymi partiami, co nie poszerza wyborczej bazy dla koalicji”.
„PiS za to albo wyborców nie zyskuje, albo wręcz traci – na rzecz Konfederacji i Korony Polskiej Grzegorza Brauna” – czytamy.
– To postępuje, czasem szybciej, czasem wolniej. Jest duża grupa wyborców prawicowych, która jest zniechęcona, która się waha, to ich chcemy odzyskać, a przeciwników demobilizować – powiedział działacz PiS.
Obecnie jednak jedno i drugie nie wychodzi.
– Trudno odzyskiwać wyborców i przyciągać nowych, skoro na powierzchnię wychodzą upiory – powiedział inny, który sam siebie określa jako przedstawiciel „normalsów” w partii.
Wprost krytykuje wystawianie na „pierwszą linię” postaci źle kojarzących się innym. Nie chodzi o oburzenie tylko wyborców KO, ale też „umiarkowanych”. Wymienił nazwiska: Bąkiewicz, Kurski, Mejza, Matecki, Ziobro i Obajtek. Ten ostatni wymieniany był przez działaczy PiS „rzadziej i raczej nieśmiało”.
„Padają też inne nazwiska posłów PiS, a także ich medialnych akolitów” – czytamy na wp.pl.
– Oni wszyscy rozbudzają emocje, które zmiotły nas z planszy w 2023 r. – ocenił rozmówca Wirtualnej Polski.
„I załamuje ręce, gdy znów słyszy partyjnych kolegów, którzy chwalą się kupnem Pegasusa. Albo beneficjentów medialnych za rządów PiS, którzy chcą dziś tworzyć 'narodowy holding mediów publicznych’ pod egidą jedynej słusznej partii” – podaje redakcja.
– Możemy się starać, wydawać książeczki programowe, debatować o gospodarce, energetyce, sprawach socjalnych, ale i tak na końcu wychodzą ci, którzy już dawno powinni dać sobie spokój. A przynajmniej nie straszyć – powiedział poseł PiS.
Inny wskazał, że „po antyimigranckiej demonstracji w Warszawie, a nawet kosztującej dwa miliony konwencji programowej PiS w Katowicach, nie ma już śladu”.
Wskazano, że wielu „cwaniaków” próbowało występować w panelu dotyczącym energetyki na spędzie PiS w Katowicach.
– Wie pan, do których paneli nasi ludzie chcieli się najchętniej dopisywać? Do tych od energetyki. A dlaczego? Bo chcieli mieć później podkładkę w CV, że się znają na energetyce. I że należy im się stołek, gdy już będziemy u władzy – powiedział jeden z działaczy.
– Tak, to prawda, wielu już chce świrować przed prezesem, że się zna i jest gotowych „wziąć odpowiedzialność”. U nas zaczęło się już dzielenie stanowisk i myślenie o tym, kto, gdzie i na jak wysokie stanowisko. Oczywiście nikt się do tego nie przyzna – potwierdził inny.
Przytoczono też wypowiedź polityka PiS „zpartyjnej wierchuszki”.
– Nie ma jeszcze rządzenia, a już jest dzielenie. Palma niektórym odbija – stwierdził.
Działacze przyznali też, że konwencja PiS była źle dograna w czasie.
– Konwencja została wymyślona, jak Karol [Nawrocki] był na fali, my byliśmy na fali, impreza programowa miała być zwieńczeniem tego. Później jednak okoliczności się zmieniły, nie było tak różowo, straciliśmy aurę zwycięzców, popełnialiśmy błędy – powiedział polityk PiS.
– Pomysł konwencji z założenia był dobry, zresztą było na niej wiele bardzo dobrych dyskusji: mieszkania, demografia, ochrona zdrowia, finanse itd. Ale to było wszystko robione w bańce, bez wciągnięcia w to młodych. Wyszła trochę impreza geriatryczna – potwierdził inny.
Poważnym problemem są faktycznie prawicowe partie, które zabierają głosy socjalistycznemu PiS-owi. Wskazano na Konfederację WiN i KKP. Wielu członków PiS uważa, że atak Jarosława Kaczyńskiego na prawicę był błędem.
„W partyjnym przekazie dnia – tzw. briefie specjalnym rozsyłanym do polityków PiS – jest zawarte takie zdanie: 'Konfederacja ma odegrać rolę nowej Trzeciej Drogi, aby konserwować wpływy Tuska i jego ludzi’. I takie stwierdzenie – zgodnie z wytycznymi władz PiS i biura prasowego – mają powtarzać w mediach politycy PiS” – czytamy na wp.pl.
Mentzen w „przekazie dnia” opisany został, że „cechuje go zmienność poglądów – jest niepoważny i niewiarygodny”.
„W razie ataków Konfederacji warto podkreślać różnice między PiS a Konfederacją oraz przypominać ich propozycje programowe, takie jak: prywatyzacja służby zdrowia, prywatyzacja edukacji, prywatyzacja lasów państwowych, wspieranie banderyzmu przez Mentzena (nie poparł poprawki PiS do ustawy ws. Ukraińców zakazującej szerzenia banderyzmu), popieranie lockdownów, wskazując, że to dobre rozwiązanie stosowane w innych krajach w związku z COVID-em (w briefie podany jest link do wypowiedzi Mentzena z 2020 r.)” – wskazuje WP.
Ponadto politycy PiS mają mówić, że „”kilku posłów Konfederacji poparło poprawkę posłanki PO Klaudii Jachiry, zmierzającą do odebrania 800+ Polakom, którzy stracili pracę”.
„Z jednej strony Konfederacja mówi o 'wywracaniu stolika’, a z drugiej – jej posłowie (łącznie z liderem) twierdzą, że są w stanie usiąść do stołu z Tuskiem i Koalicją Obywatelską w sprawie koalicji (wypowiedzi Mentzena, Wiplera)” – napisano w partyjnym przekazie.
– Znów stajemy się partią oblężonej twierdzy. A tak do władzy nie wrócimy – stwierdził polityk PiS.

