Przez lata trwała batalia o odzyskanie mieszkania przez właścicielkę. Wcześniej wprowadziła się do niego starsza kobieta, pani Irena, która nie zamierzała opuszczać lokalu, a sprawa wlokła się przed słynnymi wolnymi sądami.
Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. Dziadkowie pani Marii Goss pozwolili zamieszkać w swoim mieszkaniu starszej kobiecie. W zamian lokatorka miała odprowadzać opłaty do spółdzielni.
W pewnym momencie babcia pani Marii zmarła. Ta postanowiła odzyskać mieszkanie. I zaczęły się problemy.
80-letnia lokatorka nie zamierzała się wyprowadzić. Ponadto zasugerowała, że mógłby się wprowadzić do niej dziadek pani Marii.
– Trafiłam na mur i agresję z jej strony. Na końcówce tych rozmów wypychała mnie z mieszkania i krzyczała, że ona mi tego mieszkania nie odda, choćby miała, cytuję, „w pierdlu zgnić” – relacjonowała pani Maria Goss.
Pani Irena mieszkała z babcią pani Marii około sześć lat. Po tym czasie otrzymała wypowiedzenie umowy użyczenia mieszkania.
Sprawa trafiła do sądu. Po trzech latach zapadł wyrok korzystny dla pani Marii.
Jak się przy tym okazało, pani Irena ma własne mieszkanie. Na co dzień używa go jej synowa.
– Komornik zdążył wysłać pani Irenie pismo, że jeżeli dobrowolnie nie opuści mojego mieszkania do końca lipca (2025 r. – przyp. red.), to zostanie wyznaczony termin eksmisji. Ale w lipcu pani Irena zmarła – powiedziała właścicielka.
Po wejściu do mieszkania pani Maria ujrzała, że jest ono w zupełnie innym stanie technicznym, niż gdy opuścili je jej dziadkowie. Wymieniła m.in. połamany prysznic, zacieki na ścianie i okna pozaklejane taśmami.